TukTukCinema. Czyli rzecz o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze i Bolku i Lolku
- Autor:
- Robert (Robb) Maciąg
- Niedostępna
- Promocja Przejdź
- Wydawnictwo:
- Bezdroża
- Wydawnictwo:
- Bezdroża
- Ocena:
- Bądź pierwszym, który oceni tę książkę
- Stron:
- 264
- Druk:
- oprawa miękka
- Dostępne formaty:
-
PDFePubMobi
Opis
książki
:
TukTukCinema. Czyli rzecz o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze i Bolku i Lolku
Kiedy w 2013 roku Robb Maciąg jechał do Nepalu, by pokazać dzieciom z małej szkoły na końcu świata kreskówki z Bolkiem i Lolkiem, a także przygody Reksia, nie myślał, że ten projekt rozwinie się w znacznie dłuższą i ciekawszą przygodę. W 2015 roku, jadąc na indyjskim skuterze trasą wzdłuż świętego Gangesu, tworzył jednoosobowe kino objazdowe i w ciągu miesiąca wyświetlał polskie kreskówki, gdzie tylko się dało.
I właśnie o tym jest ta książka.
Trasa przejazdu liczyła dwa i pół tysiąca kilometrów, prowadziła wzdłuż Gangesu, a środkiem lokomocji był zdezelowany skuter, choć pierwotnie miała nim być motoriksza... Po drodze samozwańczego animatora polskiej kultury czekało mnóstwo niespodzianek, spotkań, interesujących ludzi, miejsc, rozmów i krajobrazów.
A przede wszystkim czekały na niego dzieci, żywiołowo reagujące na przygody rysunkowych braci i łaciatego psa. Ta książka jest fascynującą, szczerą, nielukrowaną relacją z jego wyprawy. Zobacz Indie oczami zakręconego outsidera, który próbuje je poznać i zrozumieć, a także wniknąć w ich naturę głębiej, niż jest w stanie zrobić to turysta. I poczuj radość z tego spotkania.
Robb Maciąg ma niesamowitą zdolność skracania dystansu. W trakcie podróży nie pozuje na wielkiego odkrywcę, białego „bwana” w korkowym kapeluszu. Zamiast tego po prostu zanurza się w świecie z szeroko otwartymi oczami, traktując wszystkich spotkanych ludzi jak przyjaciół. Uczmy się tej postawy, warto.
W tej książce nie znajdziecie stereotypowych bajek o kolorowych i pachnących Indiach czy postkolonialnych opisów indyjskiej biedy. Robb Maciąg nie robi z siebie najdzielniejszego i wszechwiedzącego arcypodróżnika. On najzwyczajniej w świecie jest opętany ideą podarowania dzieciakom chwil radości. A że należy do pierwszej ligi polskich gawędziarzy, to opowiada nam o swoim opętaniu w taki sposób, że trudno się od niego oderwać.
Patroni medialni:
Wybrane bestsellery
-
Wszystko zaczęło się wiosną 1970 roku od pomysłu na wakacyjny konkurs dla młodzieży. Konkurs nietypowy, nie chodziło bowiem o tradycyjny turniej z pytaniami i odpowiedziami, lecz o masową akcję, która porwie tłumy. W czasach, gdy polscy kolarze święcili największe triumfy, a wynikami Wyścigu Pokoju żył cały kraj, turystyka rowerowa przeżywała swoje najlepsze chwile i niemal każdy jeździł na rowerze lub przynajmniej o tym marzył. Nic więc dziwnego, że inicjatywa natychmiast spotkała się z ogromnym zainteresowaniem: fenomenem jest jednak to, że mimo upływu lat nadal cieszy się niesłabnącą popularnością.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Niedostępna
-
Oddajemy w ręce Czytelnika książkę Marka Wałkuskiego, dziennikarza radiowej „Trójki” i wieloletniego korespondenta Polskiego Radia w Waszyngtonie. W charakterystyczny dla siebie, dowcipny i przenikliwy sposób autor opowiada o życiu w Stanach Zjednoczonych i specyfice tego wielkiego kraju, z jego ogromną powierzchnią, liczbą mieszkańców, różnorodnością kulturową, kontrastami społecznymi i wyzwaniami, jakie Ameryka stawia przed przybyszem z Europy.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3 pkt
Niedostępna
-
Spotkania z drugim człowiekiem, nie mniej poruszające spotkania ze zwierzętami, wreszcie spotkanie z samym sobą i szukanie prawdy o świecie ukrytej między rzeczywistością jak najbardziej fizyczną, namacalną, a tą oniryczną, rozciągającą się gdzieś na pograniczu widzenia i śnienia. Piotr Strzeżysz w swojej najnowszej książce opisuje rowerową podróż przez obie Ameryki, jednak zamiast przewodnikowych opisów znajdziemy tu mieszankę utkaną z wydarzeń, wnikliwych obserwacji i osobistych doświadczeń.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Czasowo niedostępna
-
Czujesz, że masz duszę podróżnika, ale boisz się wyruszyć w tę pierwszą, zupełnie samodzielną podróż? A może masz już jakieś podróżnicze doświadczenie, ale chcesz poznać kolejne patenty na to, jak sobie radzić na drugim końcu świata? Ta książka to nie tylko poradnik, ale przede wszystkim zbiór opowieści i anegdot, uzmysławiających, jakie sytuacje mogą się w podróży zdarzyć.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Niedostępna
-
Maciej Zborowski proponuje nam podróż do Szwecji, jakiej nie znamy. Przedstawia mieszkańców tego niezwykłego kraju — autochtonów, którzy zmienili bieg historii, kultury, biznesu i nauki, oraz znanych imigrantów, także tych polskiego pochodzenia. Oprowadza po miejscach, które warto odwiedzić.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Niedostępna
-
Książka ta to opowieść o jednej z największych zbrodni dokonanych przez człowieka — o ludzkiej arogancji, niszczycielskiej sile naszych pomysłów. To opowieść fascynująca, ale przede wszystkim przerażająca. Bartek Sabela wędruje po Uzbekistanie i odkrywa przed nami owianą tajemnicą, dramatyczną historię zanikającego jeziora oraz ludzi, którzy od wieków byli z nim związani. Zabiera czytelnika w poruszającą, wstrząsającą podróż na wyschnięte, spękane dno i każe zastanowić się nad tym, dokąd zmierzamy w swojej „nieomylności” i braku pokory.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3 pkt
Niedostępna
-
Rosja to dla wielu wciąż nieodkryty ląd, intrygujący, lecz obcy nam w swojej kulturze, mentalności, wielości narodów i religii. Choć słyszeliśmy o słynnej gościnności Rosjan, to wciąż się ich obawiamy. Winne są tu historia, tradycja, a czasami po prostu brak informacji. Maciej Jastrzębski, wieloletni korespondent Polskiego Radia w Moskwie, odsłania przed nami Rosję, jakiej nie znamy. Zaprasza w podróż od tętniącej nowoczesnym życiem Moskwy, po zimne krańce ziemi, gdzie spotkamy duchy syberyjskich zesłańców.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Niedostępna
O autorze książki
Robert (Robb) Maciąg - Rocznik 1974. Urodzony we Wrocławiu, 10 lat spędził za granicą — z czego ponad 3 lata w podróżach. Autor kilku książek podróżniczych, laureat nagrody Podróżnik Roku magazynu „Podróże” oraz podwójny laureat nagrody Traveler magazynu „National Geographic”. Pisze, czyta i fotografuje. Na co dzień prowadzi warsztaty etnograficzne dla szkół (www.etnowarsztaty.pl). Kocha ludzi, ich historie i twarze. Lubi sarkazm i nie cierpi, gdy ktoś kłamie.
Ebooka "TukTukCinema. Czyli rzecz o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze i Bolku i Lolku" przeczytasz na:
-
czytnikach Inkbook, Kindle, Pocketbook, Onyx Booxs i innych
-
systemach Windows, MacOS i innych
-
systemach Windows, Android, iOS, HarmonyOS
-
na dowolnych urządzeniach i aplikacjach obsługujących formaty: PDF, EPub, Mobi
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Audiobooka "TukTukCinema. Czyli rzecz o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze i Bolku i Lolku" posłuchasz:
-
w aplikacji Ebookpoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych
-
na dowolonych urządzeniach i aplikacjach obsługujących format MP3 (pliki spakowane w ZIP)
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Kurs Video "TukTukCinema. Czyli rzecz o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze i Bolku i Lolku" zobaczysz:
-
w aplikacjach Ebookpoint i Videopoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych z dostępem do najnowszej wersji Twojej przeglądarki internetowej
Recenzje książki: TukTukCinema. Czyli rzecz o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze i Bolku i Lolku (23) Poniższe recenzje mogły powstać po przekazaniu recenzentowi darmowego egzemplarza poszczególnych utworów bądź innej zachęty do jej napisania np. zapłaty.
-
Recenzja: www.podlasie24.plRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Kiedy w 2013 roku Robb Maciąg jechał do Nepalu, by pokazać dzieciom z małej szkoły na końcu świata kreskówki z Bolkiem i Lolkiem, a także przygody Reksia, nie myślał, że ten projekt rozwinie się w znacznie dłuższą i ciekawszą przygodę. W 2015 roku, jadąc na indyjskim skuterze trasą wzdłuż świętego Gangesu, tworzył jednoosobowe kino objazdowe i w ciągu miesiąca wyświetlał polskie kreskówki, gdzie tylko się dało.I właśnie o tym jest ta książka. Trasa przejazdu liczyła dwa i pół tysiąca kilometrów, prowadziła wzdłuż Gangesu, a środkiem lokomocji był zdezelowany skuter, choć pierwotnie miała nim być motoriksza... Po drodze samozwańczego animatora polskiej kultury czekało mnóstwo niespodzianek, spotkań, interesujących ludzi, miejsc, rozmów i krajobrazów. A przede wszystkim czekały na niego dzieci, żywiołowo reagujące na przygody rysunkowych braci i łaciatego psa. Ta książka jest fascynującą, szczerą, nielukrowaną relacją z jego wyprawy. Zobacz Indie oczami zakręconego outsidera, który próbuje je poznać i zrozumieć, a także wniknąć w ich naturę głębiej, niż jest w stanie zrobić to turysta. I poczuj radość z tego spotkania. Robb Maciąg odwiedził Siedlce i Łosice w maju 2016r., na zaproszenie inicjatywy VITOexTrEAM. Agnieszce Osmólskiej-Ilczuk opowiadał wtedy m.in. o Indiach, które wymykają się wszelkim definicjom i powstającej książce "TUK TUK CINEMA"
-
Recenzja: etnosystem.pl Iśka MarchwicaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Istnieje takie przekonanie, że o pewnych krajach, miejscach, sytuacjach, ludziach, należy mówić z należnym patosem i szacunkiem. Fakt - ciężko o wydarzeniach zmieniających bieg historii, naszpikowanych dramatami, łzami i cierpieniem opowiadać z nutą dowcipu. Ale czasem warto się zastanowić, co faktycznie jest dramatyczne, a czemu nadaliśmy dramatyzm z przyzwyczajenia. "Indie są dokładnie takie, jakie myślisz" - mówi nam Robb Maciąg i swoją książką "Tuk Tuk Cinema" udowadnia, że tak właśnie jest. Może wam się to nie spodobać, bo w oczach Robba, Indie to po prostu kraj o specyficznych zasadach egzystowania, a nie miejsce nad miarę uświęcone, bujające gdzieś w patetycznych obłokach. Tak więc - książki Robba Maciąga, tak jak i jego prelekcje podróżnicze i sposób prowadzenia warsztatów dla dzieciaków - można lubić albo nie. Jeśli szukacie uduchowionego przewodnika po Indiach, który potwierdzi wasze wyobrażenie o niesprawiedliwości kastowej, ubóstwie i świętych rytuałach - raczej nie sięgajcie po opowieść Robba. Bo Robb ma trochę w nosie stereotypy. Na skuterze (miało być tuk tukiem ale nie wyszło - "sorry, sir"), Robert jedzie z nami wzdłuż Gangesu i opowiada o Indiach, jakie sam poznaje i jakie udało mu się poznać wcześniej. Bo projekt Tuk Tuk Cinema, czyli objazdowe kreskówkowe kino dla dzieci, nie było pierwszą wizytą Maciąga w tym kraju. Pewnie też dlatego właśnie cały ten szalony i kompletnie po...gięty pomysł się udał. Robert już Indie znał, wiedział, jak się po nich jeździ (pod prąd, po dziurach, w korkach, kompletnie wbrew logice i instynktowi przetrwania), wiedział czego się spodziewać (na pewno nie punktualności) i kto może go okraść lub oszukać (nikt). Z tą wiedza i jakimś zapasem cierpliwości (i tak za małym, jak na Indie) wyruszył w karkołomną podróż. Jak sam mówi - chciał zrobić coś dla innych, coś im dać, a nie tylko zabrać dla siebie. Idea piękna i szlachetna. Okupiona zmęczeniem, bluzgami, łzami zrezygnowania, ale też - a może przede wszystkim - wielkim uśmiechem i doświadczeniem na całe życie. "Myślałem nad miejscem, gdzie dzieciaki są długo, jest ich w miarę dużo i nigdzie się nie spieszą. I nagle mnie olśniło. W domu dziecka, głupku! Takie to proste". Robert nie udaje podróżnika-myśliciela, Wielkiego Znawcy Indii, Nauczyciela Białych Idiotów. Robert jest sobą. I będąc sobą, czyli Polakiem z idiotycznym idealistycznym planem przejechania Indii na skuterze, żeby zrobić dla dzieci kino, wyjechał w najgłupszą i najbardziej nierozsądną podróż. I pewnie dlatego - tak ciekawą i udaną. Chociaż wielokrotnie podkreślił, że nie jest hindusem i dlatego nie kąpie się ani nie pije wody ze Świętej Rzeki, bo turyści mają zbyt mało wiary, która by zabiła wszystkie nieczystości i nie wpłynęła na stan zdrowia pijącego, to jednak coś z tego hindusa ma. Uwierzył, że skuter przejedzie od Dehli do Kalkuty i chyba tylko na oparach tej wiary tę trasę na swoim pyrczącym, zbyt starym, zbyt zdezelowanym i zbyt zakurzonym pojeździe przejechał. Na szczęście, Robb w swojej książce - ani tym bardziej podczas swoich prelekcji - nie nadaje tej podróży znaczeń magicznych czy religijnych. Ot, wariat na skuterze, uśmiechnięty idealista. Tak samo jest ze wszystkim, o czym nam opowiada i czego dokonuje. Historii o Indiach w "Tuk Tuk Cinema" jest - jak mawia mój brat - "od zarypania". Właściwie, możemy się dowiedzieć z tej cienkiej książeczki więcej niż z wielotomowych mądrych tomiszczy. Nie dlatego, że Maciąg wie o Indiach wszystko - sam przyznaje, że ciągle ten kraj jest dla niego zagadką. Ale dlatego, że mówi o nich w sposób prosty. W każdym rozdziale, poświęconym kolejnemu etapowi podróży, znajdziemy coś ciekawego i ważnego. A to z mitologii, a to z zasad ruchu drogowego, a to z kulinariów, ze zwyczajów, trochę z polityki i wydarzeń współczesnych. A ponieważ Robb mówi do nas, jak do starych znajomych, te informacje zapadają w pamięć. Wczepieni więc w Maciąga, jedziemy z nim na skuterze przez Indie, obserwując i słuchając, poznając i wpadając w zdziwienie. I co najważniejsze - ucząc się akceptować mieszkańców Indii takimi, jakimi są. Chociaż czasem samemu Robbowi puszczają nerwy i nie raz w myślach puści soczystą wiązankę na okoliczności, papierologię i brak dyscypliny. Nasz przewodnik jest człowiekiem - który też się męczy, brudzi i ma ochotę na piwo - wśród ludzi, którzy bywają mili i wredni, ciekawscy i oschli. Jak to ludzie. "Za tobą jadą kolejne skutery, samochody i cała reszta, więc twoje zdrowie wisi na włosku. Ale o tym się wtedy nie myśli. To przychodzi wieczorem, gdy człowiek przetrawi wszystko, co go tego dnia spotkało. A przetrawi na swój i tylko swój sposób. San doda wszystkiemu przymiotników i dzień będzie albo szalony, albo nienormalny, albo wesoły i pełen przygód, albo to wszystko będzie nienormalne, a ludzie głupi. To już zależeć będzie tylko od ciebie. Od tego, jak to przetrawisz. Indie są dokładnie takie, jakie myślisz, że są, a jeśli nie kochasz ludzi, to chyba nie powinieneś tu przyjeżdżać". Warto też wspomnieć o pewnej emocjonalnej, czy nawet romantycznej stronie książki. Czytają "Tuk Tuk Cinema" mamy wrażenie pewnej bliskości z autorem. Sam Tomek Michniewicz przyznał, że "Maciąg skraca dystans". I to nie tylko ten między Polską a Indiami, ale między ludźmi. Między czytelnikiem i autorem, między sobą i dzieciakami, które zaprasza na kino. Robert nie boi się i nie wstydzi opisać swoich emocji, uczuć, jakie mu towarzyszą podczas projekcji polskich kreskówek w Indiach. Od rozgoryczenia i zrezygnowania, kiedy kina nie udaje się zorganizować, albo widzowie na nie nie reagują, po niezwykłą radość i wzruszenie, gdy publiczność z zachwytem i rozdziawionymi buziami ogląda przygody Bolka i Lolka. Robb stoi z boku, pije ćaj i obserwuje. I pozwala nam też poobserwować i zrozumieć, jak niewiele trzeba, żeby zrobić komuś radość, żeby przerwać rutynę codzienności, żeby dać coś dobrego. Robb Maciąg z Bolkiem i Lolkiem oraz Reksiem przejechali przez całe Indie. Dali się porwać nurtowi ruchu ulicznego i Gangesowi. Mnie z kolei porwała naturalność, z jaką o swoich doświadczeniach Robb opowiada. Bo Maciąg nikogo nie udaje, nikomu nie chce imponować i nie zasłania się żadną maską. I autor i Indie są w "Tuk Tuk Cinema" naturalne i normalne. "Don't worry, mister".
-
Recenzja: Sztukater.plRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Za oknami nadal zima. Każdy z nas czeka już na pierwsze wiosenne promienie słońca i świergot ptaków. W oczekiwaniu na te miłe chwile warto przenieść się może (przynajmniej myślami) w egzotyczne miejsca. Dzisiaj zapraszam Was w podróż do kolorowych Indii, wraz z Robertem Maciągiem, autorem książki „Tuk tuk Cinema”.
Robert „Robb” Maciąg to zapalony podróżnik, ale również totalny rowerowy freak. Gdy nie podróżuje, prowadzi bloga oraz zajęcia etnograficzne dla najmłodszych. Razem z żoną w pierwszą podróż po Indiach wybrali się samodzielnie złożonymi rowerami. To jednak nie o tej podróży jest dzisiejsza książka. Robb zdecydował się bowiem odwiedzić Indie ponownie, tym razem z bardzo szlachetnym i mądrym celem. Postanowił wyświetlać polskie bajki (Reksio, Bolek i Lolek) w swoim obwoźnym kinie. Uważacie pomysł za szalony? Być może, ale czy nie ma w tym czegoś pięknego?
Liczy się pomysł. Ten okazał się trafiony w dziesiątkę. Kaprys młodego podróżnika, by przejechać Indie tuk tukiem pokazując ludziom polskie bajki przerodził się w przygodę życia. Maciąg wyświetlał swoje filmy tam, gdzie byli chętni do oglądania. W domach dziecka, w szkołach. Bawili się przy nich świetnie również dorośli. Ach skąd to znamy? Każdy z nas nie raz śmieje się pod nosem oglądając bajkę z własnym szkrabem..
Zazwyczaj, gdy wyjeżdżamy w dalekie podróże jesteśmy nastawieni na czerpanie przyjemności. Chcemy jak najwięcej zobaczyć, dotknąć, poczuć. Maciąg pokazuje nam, że przy okazji możemy również dać coś namacalnego i niezapomnianego ludziom, w kraju gdzie przebywamy. Indyjskie dzieci rzadko kiedy posiadają telewizor, frajda z oglądanych bajek była więc ogromna.
Podróżnik opisuje nam swoją podróż krok po kroku. Od przygotowań, przez zakup tuk tuka(co wcale nie jest sprawą łatwą, prostą i przyjemną) w Indiach, aż po opisanie kolejnych etapów swojego projektu. To, co trzeba szczególnie docenić w książce, to niezwykle obrazowy styl pisania. Zapewniam Was, że podczas lektury, w waszej głowie zawitają kolorowe Indie.
„Z podróży można przywieźć prawie wszystko. Wspomnienia, gigabajty zdjęć, filmy, smakołyki, nagrania z dyktafonu i tym podobne. Na szczęście nie można jeszcze przywieźć zapachów.”
W książce poznajemy różne oblicza Indii. Mamy Indie biedne i bogate, piękne i mniej urodziwe. Ta niejednoznaczność świetnie oddaje złożoność tego kraju. Kilka rzeczy się jednak nie zmienia. Śmiech dzieci z zabawnych scen Bolka i Lolka, ludzie tam mają podobne do naszych zmartwienia i radości. Wszystko to poznajemy dzięki wnikliwemu reportażowi Maciąga.
Często jest tak, że książki podróżnicze po jakimś czasie nudzą czytelnika. Siedzimy w fotelu, jest niby fajnie, ale obraz za oknem się nie zmienia. Maciąg oprócz tego, że w barwny i wyostrzający zmysły sposób próbuje zabrać nas w swą podróż ze sobą, na dodatek jest mega zabawnym człowiekiem. Nie raz zdarzało mi się zaśmiewać z jego komentarzy różnych zastanych sytuacji. Tym więc, którzy obawiają się nudy, mówię, że z Robertem nudzić się nie da.
Muszę Wam również podpowiedzieć, że książka jest cudownie wydana. Już sama okładka kusi oko. W środku jest tylko lepiej. Książka zawiera bardzo dużo zdjęć z indyjskiej podróży autora oraz cudowne ornamenty ozdobne. Całość wydana jest na śliskim, kredowym papierze. Jakość pierwsza klasa.
Podsumowując, jeśli masz dość zimy, chcesz pobiec myślami gdzieś daleko, a nie bardzo możesz wziąć urlop i uciec na Malediwy, wybierz się z Robertem Maciągiem na szaloną wyprawę tuk tukiem po cudownych Indiach. To jak wskakujesz? -
Recenzja: degustatorka.blogspot.comRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Za oknami nadal zima. Każdy z nas czeka już na pierwsze wiosenne promienie słońca i świergot ptaków. W oczekiwaniu na te miłe chwile warto przenieść się może (przynajmniej myślami) w egzotyczne miejsca.Dzisiaj zapraszam Was w podróż do kolorowych Indii, wraz z Robertem Maciągiem, autorem książki "Tuk tuk Cinema".
Robert "Robb" Maciąg to zapalony podróżnik, ale również totalny rowerowy freak. Gdy nie podróżuje, prowadzi bloga oraz zajęcia etnograficzne dla najmłodszych. Razem z żoną w pierwszą podróż po Indiach wybrali się samodzielnie złożonymi rowerami. To jednak nie o tej podróży jest dzisiejsza książka. Robb zdecydował się bowiem odwiedzić Indie ponownie, tym razem z bardzo szlachetnym i mądrym celem. Postanowił wyświetlać polskie bajki (Reksio, Bolek i Lolek) w swoim obwoźnym kinie. Uważacie pomysł za szalony? Być może, ale czy nie ma w tym czegoś pięknego?
Liczy się pomysł. Ten okazał się trafiony w dziesiątkę. Kaprys młodego podróżnika, by przejechać Indie tuk tukiem pokazując ludziom polskie bajki przerodził się w przygodę życia. Maciąg wyświetlał swoje filmy tam, gdzie byli chętni do oglądania. W domach dziecka, w szkołach. Bawili się przy nich świetnie również dorośli. Ach skąd to znamy? Każdy z nas nie raz śmieje się pod nosem oglądając bajkę z własnym szkrabem..
Zazwyczaj, gdy wyjeżdżamy w dalekie podróże jesteśmy nastawieni na czerpanie przyjemności. Chcemy jak najwięcej zobaczyć, dotknąć, poczuć. Maciąg pokazuje nam, że przy okazji możemy również dać coś namacalnego i niezapomnianego ludziom, w kraju gdzie przebywamy. Indyjskie dzieci rzadko kiedy posiadają telewizor, frajda z oglądanych bajek była więc ogromna.
Podróżnik opisuje nam swoją podróż krok po kroku. Od przygotowań, przez zakup tuk tuka(co wcale nie jest sprawą łatwą, prostą i przyjemną) w Indiach, aż po opisanie kolejnych etapów swojego projektu. To, co trzeba szczególnie docenić w książce, to niezwykle obrazowy styl pisania. Zapewniam Was, że podczas lektury, w waszej głowie zawitają kolorowe Indie.
"Z podróży można przywieźć prawie wszystko. Wspomnienia, gigabajty zdjęć, filmy, smakołyki, nagrania z dyktafonu i tym podobne. Na szczęście nie można jeszcze przywieźć zapachów."
W książce poznajemy różne oblicza Indii. Mamy Indie biedne i bogate, piękne i mniej urodziwe. Ta niejednoznaczność świetnie oddaje złożoność tego kraju. Kilka rzeczy się jednak nie zmienia. Śmiech dzieci z zabawnych scen Bolka i Lolka, ludzie tam mają podobne do naszych zmartwienia i radości. Wszystko to poznajemy dzięki wnikliwemu reportażowi Maciąga.
Często jest tak, że książki podróżnicze po jakimś czasie nudzą czytelnika. Siedzimy w fotelu, jest niby fajnie, ale obraz za oknem się nie zmienia. Maciąg oprócz tego, że w barwny i wyostrzający zmysły sposób próbuje zabrać nas w swą podróż ze sobą, na dodatek jest mega zabawnym człowiekiem. Nie raz zdarzało mi się zaśmiewać z jego komentarzy różnych zastanych sytuacji. Tym więc, którzy obawiają się nudy, mówię, że z Robertem nudzić się nie da.
Muszę Wam również podpowiedzieć, że książka jest cudownie wydana. Już sama okładka kusi oko. W środku jest tylko lepiej. Książka zawiera bardzo dużo zdjęć z indyjskiej podróży autora oraz cudowne ornamenty ozdobne. Całość wydana jest na śliskim, kredowym papierze. Jakość pierwsza klasa. Podsumowując, jeśli masz dość zimy, chcesz pobiec myślami gdzieś daleko, a nie bardzo możesz wziąć urlop i uciec na Malediwy, wybierz się z Robertem Maciągiem na szaloną wyprawę tuk tukiem po cudownych Indiach. To jak wskakujesz? -
Recenzja: kirzenska.wordpress.comRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
O tym, że Maciąg potrafi przenieść czytelnika w inny świat wiem już od dłuższego czasu, bo jego książki chłonie się jak gąbka wodę. Tuk tuk Cinema to nietypowa opowieść o Indiach o losach spotkanych po drodze ludzi jak i losie samego Roberta. Maciąg miał jeden cel – pokazać jak największej ilości dzieciaków (i dorosłym) polskie bajki – głównie Bolka i Lolka, Reksia. Miał pokazać im wesołą rzeczywistość. Dać to, czego na co dzień zazwyczaj nie mają – zwykły uśmiech, radosnego dziecka, które przeżywa swoje wspaniałe dzieciństwo.
Tak jak ogromne są Indie, tak wiele w nich podziałów i kontrastów. Spotkasz w nich wszystko. Bieda miesza się tu z bogactwem. Brudne slumsy z najnowszymi trendami mody. Piękne kolory ze smutkiem. Wszystko dlatego, że w zależności w jakiej części Indii jesteś – to takiego świata na jaki właśnie trafiłeś doznasz. W tej książce nie ma zachwytu nad pięknem Indii, płaczu nad biedą i rozdartego serca białoskórego faceta, który wyrwał się do tego kraju. Tu są szczere emocje, które bardzo mi się spodobały.
Autor – to człowiek z ogromnym doświadczeniem podróżniczym, ale nie tak wielkim by mówić o sobie, że jest znawcą. Sam podkreśla, że jest w Indiach już któryś raz i ciągle się ich uczy. Robert nie lituje się tu nad nikim, nie pokazuje nagich ciał palonych na brzegach Gangesu, nie dziwi go sprzątające dziecko przed domem, które powinno być w szkole. Nie dziwi go, że tyle mówi się tu o gwałtach, nie jest mu obce także słuchanie innych. Maciąg w swojej kolejnej podróży po Indiach dzieli je na części pierwsze. Sprawia, że każda chwila nie jest już tylko wspomnieniem czy przeżyciem. Zostaje ona złożona z szeregu ważnych momentów, które specjalnie zostały rozebrane na części pierwsze tylko po to by Indie jeszcze bardziej zrozumieć.
Wszystko zaczęło się w 2013 roku, gdy Robert pojechał do Nepalu – miał pokazać dzieciakom z małej szkoły kreskówki z Bolkiem i Lolkiem oraz Reksiem. Dwa lata później jechał na skuterze w Indiach wzdłuż świętego Gangesu i rozpoczął tym samym swój ważny, może najważniejszy? projekt w życiu. Mając do dyspozycji skuter i wożąc ze sobą „małe kino” miał zmienić świat dzieciaków żyjących na co dzień w różnych, często bardzo trudnych warunkach. W tonach kurzu, gdzie ekranem było prześcieradło a kable kombinowało się już od południa Maciąg stworzył nowy – lepszy świat dla indyjskich maluchów. Odrywał dzieci i także dorosłych zazwyczaj na godzinę od ich szarej rzeczywistości i dokonywał cudów.
Wywoływał uśmiech na wielu smutnych i brudnych buziach. Całkowicie za darmo. Sam za każdym razem uczestniczył w pokazie, ale nie wpatrywał się w ekran a bacznie spoglądał na twarze swoich małych bohaterów. Widział w ich oczach bardzo wiele. Nie raz został wprowadzony w skrępowanie. Ponosił także porażki, gdyż nie za każdym razem „pokaz” kończył się sukcesem. Nie poddawał się i konsekwentnie dążył do swojego celu.
I co najciekawsze, czytając tę książkę bardzo przeżywasz emocje tych dzieciaków. Przeżywasz także emocje Roberta, który drugoplanowo pokazuje ci Indie. On zrobił tu bardzo cenny zabieg. Nie napisał w oczywisty sposób o kulturze czy religii i innych ważnych aspektach tego ogromnego kraju.
Zrobił to drugoplanowo. Bardzo umiejętnie ukazał prawdziwe Indie, nie te z przewodnika. Nie te z kolorowych obrazków, nie te biedne i nie te smutne. Nie te, które opisuje każda osoba, która z nich wraca. Nie ma tu turystycznych sztucznych nadętych gierek. Tu są prawdziwe Indie, tu i teraz. Indie Roberta, które mogą być moje i twoje także, ale przeżyj je po swojemu i pozwól im żyć i być takimi jakie są.
Maciąg opisał to wszystko z porządnym wyczuciem, na odpowiednim poziomie. Sprawił, że nie będąc nigdy w tym kontrastowym kraju poczułam go bardzo blisko. Z radością czytałam o emocjach wszystkich ludzi, którzy doświadczyli na zakurzonym ekranie Bolka i Lolka czy Reksia. Ogromnie cenię Roberta za pomysł i realizację projektu. Mógł w pewnym momencie rzucić to wszystko w cholerę przecież! Każdy ma jakiś poziom wytrzymałości, a jak sam pisze – Indie powodują, że czujesz się tu inaczej i żyjesz inaczej.
Podobała mi się forma wypowiedzi Roberta w tej książce. Bezpruderyjna, ogromnie bezpośrednia, z przekleństwami (jak było trzeba!). Autor nie naciąga nas na nic, pokazuje nam swoje doświadczenia i przeżycia. On się nie bawi Indiami, on nimi żył i żyć już będzie.
Takiej przygody nie da się zapomnieć. Dziękuję Robert za wszystkie mądrości zawarte w tej książce. Za te historie, za sprawianie, że świat choć na chwilę może być lepszy. Za to, że to zrobiłeś. -
Recenzja: Magnes z podróży jadwiga.jotRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Pan Tomek Michniewicz napisał o panu Robercie Maciągu, że ma niesamowitą zdolność zanurzania się w świecie z szeroko otwartymi oczami. Kiedy wzięłam książkę "Tuk Tuk Cinema" do ręki i przeczytałam dosłownie klika zdań automatycznie zgodziłam się ze słowami pana Michniewicza. Wprost rewelacyjna zdolność przeniesienia czytelnika poprzez słowa do zupełnie innego, egzotycznego, barwnego kraju jakim są Indie. A autor nie pojechał tam tylko podziwiać kolory i wąchać przyprawy. Pojechał z konkretnym i szczytny celem i o tym jest ta książka. Książka pięknie wydana przez Wydawnictwo Bezdroża. Ornamenty, zdobienia poszczególnych stron i zdjęcia są uzupełnieniem bogatej treści. (...)
Książka jest dla każdego, kto zafascynowany jest Indiami, ale nie takimi z folderów lub ociekających stereotypowym tokiem myślenia. W "Tuk Tuk Cinema" ukazany jest prawdziwy obraz Indii, codzienny. Dowiemy się między innymi, że święta krowa nie do końca jest świętą, a jak świat światem te same przeszkody na całym globie pod nogi rzucane w realizacji planów i jeszcze jeśli coś może pójść nie tak, to pewnie pójdzie. Czasem jednak warto się zatrzymać chociaż na chwilę i podziwiać, zachłysnąć się pięknem jakie nas otacza. Indie, niby kraj daleki i egzotyczny, a w gruncie rzeczy bardzo podobny do Polski. Ten sam uśmiech z tych samych rzeczy, te same łzy, te same troski, radości i problemy.
Czytając "Tuk Tuk Cinema" pewne zdania, słowa dosłownie wbijały mi się do głowy i już na zawsze pozostawały. Krążyły wśród codziennych myśli. Jakie to zdania? Na przykład te, że z podróży można przywieźć prawie wszystko, bo nie przywiezie się zapachu, który zostaje i pozostaje typowy dla danego miejsca, albo że Indie są jak lustro, w którym odbija się wszystko bardziej i mocniej. (...)
-
Recenzja: Tygodnik Angora Ł. AZIK; 2017-01-22Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Każdy pretekst jest dobry, by wrócić do kraju, który podróżnika urzekł i uzależnił. Indie to jeden z najmocniejszych magnesów -fascynują swym ogromem, stylem życia, mitologią, kulturą. Napisano setki tysięcy książek o tym, czym są Indie i dlaczego. Autor tej relacji szczęśliwie nie sili się na diagnozę, zna Indie wystarczająco długo, by wiedzieć, że niczego tu nie rozumie, skupia się więc na opisie drogi, ludzi i zdarzeń. Resztę niech Czytelnik dopowie sobie sam. Robb Maciąg jako pretekst czy wzbogacenie podróży użył popularnego serialu o Bolku i Lolku, który postanowił pokazywać Hindusom w trakcie podróży z Delhi do Kalkuty. Autor postanowił zszokować miejscowych i podróż tę odbył na skuterze, a gdzie stawał na popasie, tam zaglądał do sierocińców, uczestniczył w festiwalach Street artu albo zwyczajnie wyświetlał film na ulicy, gdzie ekranem była w miarę jasna ściana. I podglądał reakcje swych widzów, pokazując Indie jako egzotyczny kraj pełen ludzi o bliskich nam reakcjach. ?Jak dobrze, że mogę tego wszystkiego doświadczyć. To wszystko zauważyć i zapamiętać" - napisze autor w swej osobistej i ciekawej relacji. Droga, jaką pokonał autor, wiodła przez dłuższy czas przy Matce Rzek, Gangesie, której opisy, wizyty w miejscach pielgrzymkowych, miejscach kremacji zwłok, targowisk i bazarów są cennym uzupełnieniem wiedzy turystycznej. Niewielu z odwiedzających Indie zdecyduje się otrzeć o świat niedostępny dla obcych. Kiedy pewnego razu zafascynowany ceremonią ślubną i weseliskiem Polak chce wejść do świątyni, krewny pary młodej odradza mu to, bo ludzie - zamiast patrzeć na młodożeńców - będą się gapić na niego. Podróż po Indiach to nie tylko pokonanie przestrzeni, ale często i czasu. Kraj widziany z National Highway, widziany sponad Gangesu, jeszcze bardziej kusi, choć wielu może zwyczajnie odstraszyć, niektórych nawet struć, ale wszystkich odmienić na zawsze.
-
Recenzja: Peron4.pl Katarzyna KucharczykRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Zastanawiałam się, jak można by jednym słowem określić tę książkę i nie przychodzi mi nic innego do głowy jak „fun”. Tuk Tuk Cinema Roba Maciąga jest właśnie o radości w każdej postaci. Czytając ten tekst przez pewien czas zastanawiałam się, po co on to robi? Czy tym dzieciakom jest potrzebne to obwoźne kino? Kino z innej kultury, rzeczywistości, w żaden sposób nie przystające do odbiorcy, ale Maciąg nie oszukiwał, nie przypisywał swojej wyprawie ideologii. Jechał, miał wakacje i wyświetlał dzieciakom w Indiach filmy o Bolku i Lolku, wszystko.
Jedno z opisanych spotkań jest szczególne. Singh, który żył trzydzieści siedem lat w USA, założył i prowadzi szkołę dla dziewcząt. Uczą się zawodu, bo wykształcenie to szansa na awans społeczny, a za naukę otrzymują pieniądze, które trafiają na ich konto, w ten sposób mają zabezpieczoną przyszłość. Maciąg wątpi czy przy tym, co robi Singh, jego kino ma sens, przyznaje się do tego i za tę samoświadomość punkt dla niego. Robił kino spontanicznie, bez umawiania się i początkowo był nawet zaskoczony, że nie przyjmują go z otwartymi rękami. I wtedy zrobił korektę: zamiast do szkół, zaczął jeździć do domów dziecka. Choć kino Maciąga to nie jest Bollywood, ale dźugar, czyli powszechna w Indiach prowizorka, jednak zawsze spotykało się z entuzjastycznym przyjęciem i radością.
Zafascynowany Indiami, które zaskakują i śmieszą, prócz wyświetlania filmów, obserwował obyczaje, kulturę, ludzi, organizację szkół (sam jest nauczycielem), nie przyjął na szczęście postawy znawcy Indii.
Niewątpliwie zaletą Tuk Tuk Cinema jest język, który sprawia, że czyta się go z przyjemnością, niemal uczestniczy w tym szalonym rajdzie w ulicznym ruchu. Zakup skutera hondy, którym podróżował, opisał ze swadą, jakby stał się posiadaczem nowoczesnego auta, a ważny tak naprawdę był jedynie klakson i hamulec. Przygody z zepsutym skuterem powracają jak bumerang, a jazda nim przez miasto, opisana niczym dreszczowiec, to walka o życie: "to zupełnie nowe doświadczenie. To coś, co cię zmienia na zawsze. Wyostrzają ci się zmysły, o których istnieniu nawet nie wiedziałeś. Uczysz się nawykowych czynności, które albo wykonujesz od razu, mechanicznie i bezwiednie, albo nie, ale wtedy daleko nie zajedziesz (s. 32)."
Plus dla wydawnictwa za dobry papier. Zdjęć mogłoby być więcej, niektóre są dla mnie nieciekawe, za dużo na nich Bolka i Lolka, a za mało Indii, a szkoda, bo byłyby doskonałym uzupełnieniem tekstu, ale to już indywidualna sprawa. Niestety nie ma w książce trasy przejazdu Maciąga, a integralna mapa jest zawsze ciekawym dodatkiem, nie trzeba wtedy korzystać z map zewnętrznych.
A co to jest tuk tuk? Jeśli jeszcze nie wiecie, to musicie doczytać sami. -
Recenzja: festivall.plRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Festiwal filmu amerykańskiego, w którym niedawno brałem udział, stał się dla mnie doskonałym pretekstem, by między seansami odbyć wycieczkę do kina… w zupełnie przeciwnym kierunku. W podróż po Azji, jakiej dotąd nie znałem, zabrał mnie w swojej najnowszej książce Robert Robb Maciąg. Przed Wami wyjątkowy projekt – Tuk Tuk Cinema!
Największa tajemnica jaką kryje ta książka tkwi w podejściu Autora do otaczającej go rzeczywistości. Robert, słowami innego podróżnika i filmowca, Jeana-Claude Carrière mówi: nie lubisz ludzi, raczej nie ruszaj się do Indii. Od siebie dodaje solidną dawkę argumentów, które wielu Europejczykom wystarczyłyby z nawiązką, by rzeczywiście nigdy tam nie pojechać. I od razu pomaga znaleźć remedium. Ale dajmy krok wstecz.
Pomysł Maciąga na kolejną wyprawę po Indiach wziął się z jego wieloletniej fascynacji tamtym rejonem. Już na etapie planowania wyjazdu wiedział, że tym razem chce zrobić coś innego niż zwykle i COŚ DOBREGO dla innych. Kino – to było to! Na zakupionym w Delhi skuterze (po pierwotnym planie jazdy przez Indie tuk tukiem pozostał tytuł książki) przejechał prawie 2 tysiące kilometrów wzdłuż (bliżej lub dalej) brzegów świętej rzeki Hindusów, Gangesu. W czasie przejazdu odwiedzał szkoły i sierocińce, by zebranym w nich dzieciakom pokazywać objazdowe kino z dalekiego kraju. Dobra współpraca ze Studiem Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej sprawiła, że postawił na Przygody Bolka i Lolka oraz odcinki z serii o Reksiu. Animowane nieme kino w kolorze prezentowane na okrytych prześcieradłem podartych murach stojących budynków. Widzicie to?
Poznałem Roberta w czasie festiwalu podróżniczego, gdzie miałem okazję słuchać jego pasjonującej opowieści o wyprawie do Pakistanu. Ze swadą i sporym poczuciem humoru opowiadał o przeżytych przygodach. W podobnym klimacie utrzymana jest książka. Bardziej kumpelska pogadanka niż pisana sztywnymi prawidłami opowieść. Ma trochę ponad 250 stron, ale przyjaznej wielkości czcionka sprawia, że bardzo szybko się ją czyta. Składa się z trzydziestu dwóch rozdziałów, każdy jest dość krótki – to odzwierciedlenie przystanków na kinowym tournée.
Książka Roberta jest mocnym świadectwem, że pozytywne nastawienie może przynieść naprawdę wiele korzyści. Niezłomna wiara autora w przedstawicieli innej kultury z jednej strony wydaje się nieco naiwna, z drugiej jest jak najbardziej zdroworozsądkowa. Takie nastawienie jest zwyczajnie pomocne – zwłaszcza kiedy jesteś tysiące kilometrów od domu i właśnie wyczerpały Ci się wszelkie pokłady cierpliwości i poczucia humoru.
Czytając książkę, gdzieś między wierszami złapiecie serię ciekawostek o Indiach, jak choćby gdzie w jednym miejscu można obejrzeć cały buddyjski świat – zbiór świątyń zbudowanych przez buddyjskie państwa, m.in. Japonię, Tajlandię czy Buthan. Zadziwi Was jak kreatywni mogą być żebracy oraz że krowy w Indiach nie są aż tak bardzo nietykalne. Poznacie trochę tubylczych zwrotów i dowiecie się jak radzić sobie w ulicznym ruchu. Gwarantuję Wam – emocje murowane. Próżno tam szukać konkretnych wskazówek, gdzie i za ile znaleźć nocleg. To nie takie wydawnictwo. Korzyści są zupełnie gdzie indziej.
Zmierzając do brzegu. Jeśli sięgniecie po książkę, której pełny tytuł brzmi Tuk Tuk Cinema, czyli historia o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze i Bolku i Lolku, dostaniecie wszystko co zawarte w podtytule. I poczekajcie prawie do ostatniej strony, żeby zobaczyć na kim przenośne kino z dalekiego kraju zrobiło największe wrażenie. A potem znajdziecie pewnie swój sposób na COŚ DOBREGO. -
Recenzja: swojadroga.blogspot.com gosia drewa; 2016-10-25Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jako że u mnie ostatnio dzieje się sporo, ale jest o tyle chaotycznie, że trudno mi o tym pisać, to się zabrałam do lektur nieodrobionych - a jako że wydawnictwo Bezdroża od czasu do czasu się zainteresuje faktem, że dawno nic nie czytałam, to i tym razem zadbało o mój czas wolny i tak z moich ostatnich wyborów, raczej politycznych i zaangażowanych, przeszłam się w świat lekki jak podróż na skuterze, czyli do literatury podróżniczej w wydaniu Robba Maciąga.
Z Robbem i jego uroczą żoną miałam nawet kiedyś okazję się poznać, choć zapewne mnie nie pamiętają, ale w miarę uważnie śledzę ich mniej lub bardziej podróżnicze zajęcia, dlatego bardzo się ucieszyłam, że trafiło mi do rąk Tuk Tuk Cinema, które jest relacją zeszłorocznego wyjazdu Robba do Indii. Indii, o których lubię czytać, a które tak naprawdę należą do dwóch krajów na tym świecie, do których jakoś lękam się zajechać (drugim krajem są Stany Zjednoczone). Człowiek się naczyta gazet i potem mu zostaje, że to nie jest kraj dla samotnie podróżujących kobiet. Może mi się to kiedyś odmieni, może zawinę w okolice Rzeki Matki, póki co jednak pozostaje literatura.
Literatura z gatunku lekkich i przyjemnych - dawno nie sięgałam po książki typowo podróżnicze i odwykłam trochę od tego stylu. Przyznam - wiele pozycji z tych kategorii odrzuca mnie nastawieniem "przybyłem, zobaczyłem, flagę postawiłem", ale Robb akurat nie przybywa do Indii na białym koniu, lecz jedzie tam po raz kolejny, traktując ten kraj jak starego kumpla, który czasem denerwuje, ale jest zawsze bliski sercu. Jako wymówkę dla kolejnego wyjazdu potraktował pomysł pokazania polskich kreskówek nad Gangesem i niby o tym jest ta książka, ale w sumie nie tylko. Jest to w sumie gawęda o przejażdżce rozpadającym się skuterem wzdłuż rzeki, o wewnętrznych rozważaniach nad tym, co się tam właściwie robi i do - z tego, co widać, odwzajemnionej - miłości do Indii.
Już na wejściu da się zauważyć, że jest to opowieść mówiona raczej, niemalże przelane na papier gawędy podróżnicze, z jakimi mamy do czynienia na zlotach, pokazach slajdów i spotkaniach. Tak naprawdę przy czytaniu niemal się ma wrażenie, że Robb stoi przed nami i, pokazując kolejny slajd z Bolkiem i Lolkiem na tle indyjskiego pejzażu, mówi o tym, co przeżył i czuł, kiedy sobie przez te Indie jechał, od czasu do czasu dodając anegdotkę, czy wspominając jakiś warty obejrzenia film. Tyle tylko, że spotkania podróżnicze trwają z reguły godzinę-dwie, a tu mamy do czynienia z książką, którą sobie powolutku podczytywałam w pociągach i autobusach, jako że jestem w tej chwili na etapie przemieszczania się w te i z powrotem między Polską a Niemcami, jak to mi się często zdarza. Czy ta formuła przekona każdego? Nie wiem, ale wielbicieli magazynów i portali podróżniczych na pewno, już nawet sposób wydania książki pokazuje, że wydawnictwo dokładnie wiedziało, do jakiej grupy czytelników ją kieruje.
Plus pomysł pokazywania Reksia dzieciom nad Gangesem jest uroczy sam w sobie. Jak mówiłam, mam wrażenie, że Robb mówi o Indiach jak o starym kumplu, dlatego też nie dziwię się, że chciał się z tym kumplem podzielić wspomnieniami z dzieciństwa. -
Recenzja: http://mumagstravellers.blogspot.com/ Majka Em; 2016-12-28Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Z czym kojarzy się czytelnikom lubiącym literaturę podróżniczą Robert Maciąg? Odpowiedź może być szybka i tylko jedna. A właściwie dwie:
1. Z podróżami.
2. Z Indiami.
W niespełna rok po narodzinach córki zew podróży i przygody znów się odezwał, ale czy mogło być inaczej, skoro Maciąg wcale nie ukrywa, że nad stabilizację przedkłada bycie w ruchu. Podobnie „jak krew w moich żyłach”- dodaje.
Swój miesięczny urlop tym razem postanawia spędzić w Indiach, o których pisze, że go niezmiennie fascynują. Z pewnością tak jest, skoro ten ogromny kraj Autor odwiedza już po raz szósty. Tym razem jednak nie chodzi wyłącznie o to, by „patrzeć sobie na życie” [ Hindusów]. Pisze: „Chciałem znów jechać do Indii i przy okazji zrobić coś więcej niż tylko przeżywać własną radość z podróżowania.” I tak rodzi się projekt Tuk, tuk cinema, który ma polegać na tym, że Maciąg wiezie do Indii walizkę, w której znajduje się…laptop, projektor, głośniki i filmy z Bolkiem i Lolkiem oraz Reksiem.
Plan- zdawałoby się prosty – przejechać od Delhi do Kalkuty i wyświetlać w spotykanych po drodze szkołach filmy z bohaterami znanymi każdemu polskiemu dziecku.
Pierwszy seans odbywa się na ulicy, w ramach jakiegoś festiwalu. Murek oddzielający ulicę od pola pszenicy zamienia się w ekran, a widownię stanowią dzieci i…nieco starsze „dzieci”, gdy okazuje się, że przed murkiem zasiadają i starsi; cóż- „czasem każdy dorosły jest małym dzieckiem”. Nie inaczej było i w dalszej podróży, gdy na ulicznym seansie zgromadziły się dzieci, do których dołączyli robotnicy wracający po całym dniu pracy na budowie. „Nie ma drugiego tak wspaniałego widoku na świecie jak ten, gdy z dorosłego wychodzi dziecko. Uśmiechnięte, beztroskie i naiwne”(…)I dalej: „oni dawali mi coś przepięknego, nawet o tym nie wiedząc”.
Następna projekcja wypada w żeńskiej szkole i na długi czas jest to pierwsza o zarazem ostatnia szkoła, gdzie tablica oklejona białym papierem „robi” za ekran, a dziesięcioletnie uczennice – jak wszystkie dzieci – reagują spontanicznie i żywiołowo na przygody dwóch urwisów i sympatycznego pieska.
„Ja miałem plan co do Indii, a Indie miały plan co do mnie. I jakoś się te dwa plany co pewien czas rozmijały” – wspomina Autor. Szybko okazało się, że nie każda szkoła, a raczej prawie żadna nie jest zainteresowana ofertą darmowego seansu. Nie będę pisała o powodach licznych odmów, bo o tym przeczytacie Państwo sami, gdy sięgniecie po książkę, dość rzec, że kto zjadł zęby na podróżach po Indiach i nazywa się Robert Maciąg, ten się łatwo nie poddaje. Skoro nie szkoły, to może sierocińce?! Tu też nie zawsze było łatwo, ale kilka razy udało się przekonać zarządzających tymi placówkami, że godzina radości dla osieroconych, a często upośledzonych dzieci jest bezcenna!
Na taborecie projektor, na tablicy –prześcieradło, na wprost widownia, a „w powietrzu unosił się beztroski śmiech i ciekawość”, choć i z nią bywało różnie; np. film o Reksiu na nartach nie wywołał żadnej reakcji! Okazało się, że dla dzieci nigdy nie widzących śniegu, zimy i nart poziom abstrakcji był tak wysoki, że uniemożliwił zrozumienie całości.
Ostatni seans, podobnie jak pierwszy, odbył się na miejskim murze, a widownię stanowiły dzieci bawiące się na ulicy – dzieci sprzątaczek, kucharek i praczek i….robotnicy oraz.. suka karmiąca swoje młode! Po godzinie – pisze Autor - dzieci zaczęły się rozchodzić wołane przez matki na kolację, a pozostali… dorośli, którym Robert Maciąg znów podarował chwilę dziecięcej radości.
W „Tuk, tuk cinema” odnoszę wrażenie, że funkcjonują równolegle ( choć nie symetrycznie i proporcjonalnie) dwa światy; jeden to świat przygód Bolka i Lolka oraz Reksia, których Robert Maciąg chce pokazać hinduskim dzieciom, z czym – co rusz – ma niezrozumiałe dla nas, wychowanych na kreskówkach z Bielska Białej, trudności. Świat drugi, a według mnie –pierwszy i ważniejszy- to oglądanie hinduskiej codzienności „ z szeroko otwartymi oczami” ( T.Michniewicz z obwoluty książki). Choć tytuł „Tuk, tuk cinema” raczej sugerowałby, że książka będzie zapisem kolejnych wizyt w kolejnych szkołach i seansów w nich, to wydaje mi się, że objazdowe, wymyślone przez Maciąga kino jest dodatkiem, pretekstem do tego, by znów wyruszyć w świat, by robić to, co Maciąg kocha miłością wielką i wierną – podróżować i „patrzeć sobie na życie”, bo czyż może być inaczej, skoro – jak sam pisze - „Indie wypełniają człowieka nagle i bez pytania”. Dziś tu, jutro tam, bez pośpiechu, bez określonej z góry marszruty. Z punktu A do punktu B. Na trasie Delhi - Kalkuta.
Maciąg jest świetnym i wnikliwym obserwatorem teatru świata, w którym główną rolę gra człowiek zajęty swym codziennym życiem, który „nie ma czasu na nic więcej niż to, co potrzebne i ważne’.
Warto sięgnąć po książkę, by dowiedzieć się nieco o hinduskim szkolnictwie i sposobach walki rządu z wciąż powszechnym analfabetyzmem. Warto sprawdzić, jak Indie otwierają się na nowoczesność, choćby w podejściu do edukacji ( i emancypacji) kobiet. Zasady dobierania małżonków i sytuacja wdów, niewyobrażalne dla Europejczyka zanieczyszczenie świętej rzeki Ganges ( 118 miast wylewa do niej ponad 3,6 mln litrów ścieków dziennie!!!). Robert Maciąg pisze wprost: ‘bieda, syf, żebranina”, a przecież mimo to kraj ów fascynuje i sprawia, że mimo tylu przeczytanych już o nim książek, wciąż sięga się po kolejne.
Zachwycam się językiem Maciąga; jest wnikliwy, dosadny, często ironiczny. Nawet jeśli kogoś niezbyt interesują Indie, powinien sięgnąć po „Tuk, tuk cinema”, by zobaczyć hinduskie ulice wielkich miast i bezkresne bezdroża prowincji, którą gęsto porastają pola…marihuany!
Klasą samą w sobie jest to, jak Maciąg opisuje poruszanie się po hinduskich ulicach; „To doświadczenie, które cię zmienia na zawsze” i trudno w to wątpić, gdy się czyta takie zdanie: ( Na ulicy) „jest niezły hałas, bo najpierw autobus trąbi, że zjeżdża, potem ciężarówki trąbią, że hamują, ja i inni motocykliści trąbimy na pasażerów, żeby uważali, jak łażą, autobus trąbi, że odjeżdża, a ciężarówki znów trąbią, tym razem po to, żeby autobus pospieszył”.
Jeśli chcecie Państwo dowiedzieć się
· jak hinduskie kobiety „młócą” snopki zboża,
· dlaczego w Indiach absolutnie konieczne jest szorowanie (!) rąk PRZED pójściem do toalety,
· oraz jak policja karze mężczyzn przyłapanych na oglądaniu pornografii ( a powiem, że ubawiłam się tym setnie!!! J),
to zachęcam do sięgnięcia po ostatnią książkę Roberta Maciąga, która jest nie tylko ciekawa, ale i – jak niemal zawsze bywa w przypadku wydawnictwa Bezdroża- niezwykle starannie i pięknie opracowana i wydana. -
Recenzja: KONTYNENTY AUTOR NIEZNANYRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
"Z każdej podróży chcemy coś przywieźć: pamiątki, wrażenia. A ja - tłumaczył niedawno w radiowej Trójce Maciąg - postanowiłem, że coś zawiozę". I wziąt ze sobą projektor, plecak filmów o Bolku i Lolku i Reksiu, i kupił skuter, i ruszył w objazd po indyjskich wioskach, szkołach i sierocińcach. I rozwoził szczęście. I wrócił szczęśliwy. A zapis tej niezwykłej podróży teraz wam da szczęście. Nie musicie naśladować Maciąga. Wystarczy, że będziecie go czytać i podziwiać.
-
Recenzja: Dziennik Łódzki MAREK NIEDŹWIECKI; 2016-12-07Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
W egzotyczne światy wprowadza nas Wydawnictwo Bezdroża. Barokowy tytuł "Tuk Tuk Cinema, czyli rzecz o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze i Bolku i Lolku" nadał swej relacji Robb Maciąg. W 2013 roku autor jechał do Nepalu, by pokazać dzieciom... kreskówki z Bolkiem i Lolkiem i przygody Reksia. Ta "bajkowa" wyprawa staje się zaczątkiem jednoosobowego kina objazdowego. Trasa operatora na skuterze - licząca 2,5 tys. km - wiedzie wzdłuż świętego Gangesu.
-
Recenzja: http://krotkoacztresciwie.blogspot.com Ande'; 2016-11-16Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Podróżowanie, odkrywanie nowych lądów, obyczajów, poznawanie nowych ludów, od zawsze miało rzesze chętnych na takie wojaże. Tym którym niestety takie podróże nastręczają trudności, mogą podróżować palcem po mapie, lub czytając książki takie jak ta.Robb Maciąg, to nagrodzony Podróżnikiem Roku wojażer, który najlepiej czuje się wyprawiając się na różne ciekawe wyprawy. Napisał parę książek, a "TUK TUK Cinema...", jest pierwszą która przeczytałem. Autor jest człowiekiem niezwykle ciekawym i zakręconym. No bo kto wpadłby na pomysł przemierzania Indii na skuterze i wszędzie gdzie się da wyświetlać Bolka i Loka? W dodatku, opisując swoje przygody, podczas tej eskapady czyni to niezwykle zajmująco i od książki tej trudno się oderwać. Takie wyprawy to ja rozumiem. Niezwykle pozytywna książka pełna ciekawych historii, dodatkowo zilustrowana mnóstwem zdjęć. Nie tylko dla wielbicieli odległych miejsc, ale i tych którzy po prostu lubią dobre opowieści podróżnicze. A autor wie jak to uczynić w sposób niezwykle ciekawy. Polecam.
-
Recenzja: gdzieindziej.blogspot.com .Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Tuk Tuk Cinema, to jedyne kino w Indiach, gdzie można obejrzeć przygody Reksia oraz Bolka i Lolka. Robb Maciąg przejechał skuterem wzdłuż rzeki Ganges po drodze zatrzymując się i prezentując mieszkańcom mijanych miejscowości kreskówki swojej młodości. Jego książka, to nie tylko barwny opis podróży, ale także zbiór porad, jak poradzić sobie w Indiach.
W podróży Maciąga urzekła mnie przede wszystkim idea. Reksio nad Gangesem, Bolek i Lolek w Waranasi. Kino dla dzieciaków i dorosłych, za darmo, wyświetlane dlatego, że spiritus movens całego przedsięwzięcia miał taki kaprys. Moim zdaniem piękna sprawa. Lubię jak w projektach podróżniczych imponuje mi pomysł – tutaj był on rewelacyjny. Kreskówki pokazywane w szkołach, domach dziecka, na budowie. Tuk Tuk Cinema grało tam, gdzie pozwolono mu na projekcję. Nie zawsze było to proste, bo w Indiach nie mogło przecież takie być.Samą książkę czytało mi się szybko, ale nie było łatwo. Z jednej strony super przygoda, ironiczne komentarze autora dotyczące indyjskiej codzienności i Reksio, z drugiej momentami irytujący mnie styl, niby luźny, frywolny, szybko jednak przeradzający się w wykład doświadczonego podróżnika. Czułem się jak podczas rozmowy przy piwie ze znajomym nauczycielem, wzniesie on toast, sprzeda kuksańca, aby po chwili tonem znawcy przekonywać do swoich racji. Wkurzałem się, że Maciąg chce być mądrzejszy ode mnie, aby po chwili przyznawać mu rację, że może faktycznie w tym jego postrzeganiu Indii ukryta jest prawda.Tuk Tuk Cinema to też poradnik świadomego podróżowania. Maciąg zwraca uwagę na niektóre cechy indyjskiej rzeczywistości, o których nie można przeczytać w przewodniku Lonley Planet. Drwi przy tym z backpakersów i turystów robiących wszystkim i wszystkiemu zdjęcia, by po chwili wkurzyć się na indyjską rozpierduchę. Dlatego na przemian mnie irytował oraz miałem ochotę zaprosić go na browara. Pamiętam mój pobyt w Indiach i ciągłą huśtawkę nastrojów. Niech najlepszą recenzją tej książki będzie to, że podczas lektury czułem się nieco jak gdzieś w Koczin czy Mumbaju. Zachwycony, ale jednak nieco zły, że nie wszystko jest po mojej myśli. -
Recenzja: DobreRecenzje.pl Edyta; 2016-11-04Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jeżeli ktokolwiek z Was interesuje się Indiami, ich kulturą i mentalnością, to właśnie ta książka będzie dla Was wspaniała i niezapomniana.
Robb przedstawia tutaj Indie trochę inaczej niż zazwyczaj są one rysowane w mediach i w opinii publicznej. Niestety jest tak, co sam autor przyznaje, że większość z nas właśnie przez media sądzi, że przez to iż jest to tak odległa dla nas kultura, nie warto tam jechać, a jeżeli już się zdecydujemy, to powinniśmy się bać i cały czas oglądać się za siebie. To dotyczy choćby gwałtów, które opinia publiczna wysunęła na pierwsze pole, jakoby tam każdy mężczyzna nie myślał o niczym innym. Jak się dowiecie z tej książki – wcale tak to nie wygląda. Może jest im ciężko, może żyją spokojniej i nie muszą zrobić wszystkiego „na już”, czasem w biedzie, ale gospodarka mimo to i tak się rozwija, a szkoły walczą o każdą uczennicę.
Jednak motywem przewodnim, który pojawia się w książce, jest kino. Wyświetlane kreskówki z Bolkiem i Lolkiem oraz z Reksiem, z projektora, praktycznie gdzie tylko się da, ale i tak najbardziej podobały mi się opowieści ze szkół. To niesamowite jak bohaterzy którzy bawili i wychowywali nas i pokolenie naszych rodziców może tak samo bawić tamtejsze dzieci. Bo niby czym one różnią się od nas? Osobiście bardzo się cieszę i popieram ideę autora, który pokazywał polskie kreskówki.
Co pozostaje mi powiedzieć? Jeżeli chcecie wspólnie z autorem przeżyć niezwykłą przygodę, to zapraszam do lektury. Dajcie się wciągnąć w przygody ze skuterem, w ruch uliczny, w kulturę indyjską i odkryjcie sami jak dzieci, ale nie tylko, reagowały na bohaterów polskich bajek.
Książka napisana niezwykle przystępnie. Praktycznie powinien być z niej zadowolony każdy kto choć trochę interesuje się Indiami. Podziwiam ogromnie autora za jego pomysł, gdzie pomimo tego, że spędzał wakacje, to robił jeszcze coś co uszczęśliwiało nie tylko dzieci, ale i dorosłych.
Czyta się lekko, a gdy dacie się już wciągnąć, to z wielka ochotą będziecie chcieli poznawać dalsze rozdziały. Autor wręcz zaprzyjaźnia się z nami poprzez swój przekaz słowny.
Ogromnie polecam. -
Recenzja: dlaLejdis.pl Sandra Wróbel; 2016-10-27Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Pomysł na spędzenie wakacji? Przejechać Indie na skuterze i wyświetlać miejscowym dzieciom (i nie tylko) bajki o Bolku i Lolku. Czy coś takiego może w ogóle się udać?
Robb Maciąg, pisarz i podróżnik po udanej wyprawie do Nepalu, podczas której wyświetlał dzieciom w szkole kreskówki z Bolkiem i Lolkiem postanowił powtórzyć przygodę. Tym razem ruszył wzdłuż indyjskiego Gangesu i to nie jak typowy turysta – taksówkami czy autobusem. Maciąg już na miejscu kupił wątpliwej jakości skuter i ten właśnie środek transportu stał się jego wiernym przyjacielem podróży.
Poza skuterem było coś jeszcze – stary laptop, projektor i… kreskówki z Bolkiem i Lolkiem. Po co to wszystko? Żeby dzieci z egzotycznego dla nas kraju zaprosić na darmowe kino.
Nie jest to kolejna relacja z podróży dla turystów żądnych atrakcji. Autor pokazuje codzienne życie w Indiach bez ogródek. Mówi wprost jak jest, jednak próżno szukać tu wzniosłych zachwytów nad indyjskimi krajobrazami czy przesadnego pokazywania miejscowej biedy.
Mimo wielu kontrastów, chaosu na indyjskich ulicach i częstego braku organizacji wśród tamtejszych mieszkańców, autor nie krytykuje świata, w którym jest tylko gościem. Nawet więcej, czuje się tam bardzo swobodnie, mimo że zawitał tylko na chwilę.
Okazuje się, że nawet na drugim końcu świata poczucie humoru i reakcje są takie same i że każdy czasem jest małym dzieckiem. Uśmiech i radość mają to samo znaczenie w każdym zakątku globu, a, często już u nas zapomniana, bajka otwiera ludzi na innych, pomaga też poznawać świat.
„Tuk Tuk Cinema” to nie poradnik o podróżach. Książka zwraca uwagę na wiele rzeczy, których na co dzień nie zauważamy lub które uznajemy za zupełnie nieistotne. Warto się czasem zatrzymać i tak po prostu cieszyć się otaczającym nas światem. Bez oceniania i wyciągania pochopnych wniosków.
Cytat otwierający książkę mówi jasno: „Kto nie lubi ludzi, niech do Indii nie jedzie”. Myślę, że jest to doskonałe podsumowanie natury Maciąga, a także całej jego wyprawy. -
Recenzja: mufloneks.blogspot.com Monika Starońska-ZychRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
... TUK TUK Cinema to pierwsza książka Roberta Robb Maciąga, którą miałam przyjemność przeczytać ... jestem z tego faktu bardzo zadowolona, ponieważ jest to tekst niezwykły ... zarówno ze względu na intrygującą postać samego autora, jak i czar samej podróży ... bo jest to podróż bardzo nietypowa ... autor książki przemierza swoje ukochane Indie na skuterze i wyświetla napotkanym osobom bajki o Reksiu lub o Bolku i Lolku ... pomysł niezwykły i odważny ... trzeba być bardzo pozytywnie zakręconym człowiekiem, żeby wpaść na coś takiego i niezwykle odważnym oraz charyzmatycznym podróżniki, żeby ten pomysł zrealizować i to z powodzeniem ... książka zachwyca również dlatego, że podróżujemy z jej autorem po prawdziwych Indiach i oczywiście poznajemy prawdziwych ludzi ... ich troski oraz problemy dnia codziennego ... nie jest to polukrowany obrazek z reklamy umieszczonej w biurze podróży ... to prawdziwe życie ... dzięki temu mamy w rękach autentyczną perełkę wśród książek podróżniczych ...
-
Recenzja: QulturaSlowa Justyna GulRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:Pierwszy komercyjny pokaz kinowy, zorganizowany przez braci Lumière, odbył się pod koniec 1895 r. w paryskiej kawiarni Grand Café. Właściciel lokalu nie wierzył, że taki wynalazek kogokolwiek zainteresuje, co więcej, sami bracia również nie przewidywali, że kinematograf zmieni historię ludzkości, a samo kino znacząco wpłynie na kształtowanie trendów, w tym na sposobów spędzania wolnego czasu. Kilkunastometrowa kolejka, która ustawiła się do kawiarni dzień po pierwszym pokazie była przełomowym momentem, a od tej chwili nic już nie było takie samo. Obecnie nie jesteśmy sobie nawet w stanie wyobrazić współczesnego świata bez kina dostępnego w każdym mieście, zarówno bez małych kin studyjnych dla koneserów, jak i bez ogromnych obiektów, w których każdy znajdzie coś dla siebie.Są jednak takie rejony świata, do których nie dotarła nawet szeroko pojęta cywilizacja, a co dopiero kino. Tam, gdzie nie ma dróg, gdzie transport publiczny dociera rzadko, gdzie szkolnictwo ma przypadkowy charakter, a kino … to wrota to innego świata. Właśnie ten świat postanowił pokazać dzieciom ze szkół czy sierocińców pisarz i podróżnik, Robb Maciąg. Z tej wyprawy trasą prowadzącą wzdłuż świętej rzeki, Ganga Mai, powstała wspaniała książka, opublikowana nakładem wydawnictwa Bezdroża. „Tuk Tuk cinema”, to wspaniała opowieść pełna lokalnego kolorytu, ale też trudnej codzienności mieszkańców Indii. To również powrót do dzieciństwa, do czasów Bolka i Lolka, to dziecięca radość nieskażona jeszcze komercją, to wspaniały przykład tego, że chcieć, znaczy móc.Jak pisze autor, pomysł na kino w tuk tuku zrodził się podczas festiwalu Trzy Żywioły w Krakowie, zaś środki finansowe na jego realizację, udało się zebrać za pośrednictwem portalu crowdfundingowego. Pomysł był genialny w swej prostocie, a przy tym iście dżugar, czyli opierający się na kreatywnej prowizorce. Co prawda przeszkody biurokratyczne sprawiły, że z tuk tuka autor musiał zrezygnować, ale za to, za środek lokomocji, a przy tym napęd dla projektowa, posłużył mu zakupiony na lokalnym targowisku, Karol Bagh, motor. Wysłużona honda activia okazała się być wiernym, choć kapryśnym towarzyszem podróży, ale to za jej pośrednictwem Robb Maciąg dostarczał dzieciom niezapomnianych wrażeń, wyświetlając wszędzie, gdzie tylko mógł, stare polskie bajki.Nie jest to jednak reportaż z baśniowej wyprawy, bo choć autor na wiele kwestii patrzy z dystansem i poczuciem humoru, to jednak na stronach książki znajdziemy wiele bolączek, doskwierających Indiom. Maciąg pokazuje nam kraj, jakiego nie poznamy podczas zorganizowanych przez biura podróży wycieczek i nie zobaczymy w barwnych katalogach. Sam autor jednak przyznaje, że Indie go fascynują, a po lekturze książki być może pokochamy go i my – nie mając wobec niego żadnych oczekiwań i akceptując takim, jaki jest. Przy okazji nauczymy się cierpliwości i przekonamy się, jak wielkie znaczenie w Indiach odgrywają horoskopy. Doświadczymy niekonsekwencji, ale i niesłabnącej życzliwości mieszkańców. Poznamy fascynującą historię Abdula Malika i Wirendra Singha, a także problemy związane z uczęszczaniem do szkoły i wyrzeczenia z tym związanePoznajemy świat po obu stronach Gangesu, Matki Gangi, czczonej, ale i bezmyślnie degradowanej. Jednak i to wpisuje się w obraz Indii pełnych kontrastów oraz absurdów. Indii fascynujących i rozbrzmiewających śmiechem setek dzieci, które z zapartym tchem śledziły przygód Bolka i Lolka czy Reksia. I tak, jak autor przekonał się zapewne, że te chwile radości były warte trudów podróży, tak mi my przekonujemy się, że lektura „Tuk Tuk cinema” jest warta odłożenia wszystkiego i skupienia się tylko na książce. Dajemy się ponieść słowom autora, wciąga nas niezwykła atmosfera amatorskiego kina, a serce wypełnia przekonanie, że wystarczy tak niewiele, by kogoś uszczęśliwić. Piękne zdjęcia stanowią tylko dodatek do tej książki, która zmienia nasz sposób patrzenia Indie, na świat i uczy doceniać to, co mamy!
-
Recenzja: GLOBTROTER INFO CEZARY RUDZIŃSKI; 2016-10-17Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Oszołamiające piękno mauzoleum Tadż Mahal w Agrze. Pałac Wiatrów (Hawa Mahal) w Dżajpurze. Erotyczne rzeźby świątyń w Kadżuraho. Ghaty nad Gangesem w Waranasi (Benares), na których przez całą dobę płoną stosy pogrzebowe. Niezliczone perły architektury sakralnej buddyzmu, hinduizmu, islamu, a także pałace maharadżów w różnych zakątkach kraju. Plaże Goa i barwne święta religijne. To tylko przykładowe magnesy, które przyciągają do Indii miliony turystów z całego świata. Są jednak także inne Indie. Interioru z nędznymi wioskami i miasteczkami, a także przedmieścia w których jedynym celem mieszkańców jest przeżycie kolejnego dnia. Lokalnych wierzeń, obyczajów, przesądów, niewyobrażalnych warunków życia, z którymi cudzoziemcy prawie nigdy nie stykają się, nie mają o nich pojęcia. Taki kraj pokazuje czytelnikom znany globtroter i autor kilku wcześniej wydanych książek podróżniczych, który celem swojej szóstej wyprawy do Indii w 2015 roku zrobił przejechanie w ciągu kilku tygodni skuterem z Delhi i dalej wzdłuż Gangesu, przez położone nad nim święte miasta, aż do Kalkuty (Kolkaty). Aby po drodze pokazywać dzieciom w szkołach i domach dziecka polskie filmy animowane z Bolkiem, Lolkiem i Reksiem.
W zorganizowaniu tego wyjazdu nazwanego Tuk Tuk Cinema oraz zebraniu niezbędnych nań środków pomogło mu 130 osób poprzez portal Polak Potrafi. A Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku Białej udostępniło filmy i promujące je gadżety.Nie zostały to pieniądze zmarnowane, czego najlepszym dowodem jest książka, będąca relacją z tej podróży. Pokazująca inne Indie: nieznane i niesamowite, chociaż fascynujące. Czytelnik który weźmie ją do ręki, niech nie oczekuje – uprzedzam z góry – opisów zachwycających zabytków i sławnych turystycznych miejsc. One, tym razem, zupełnie autora nie interesowały.
Chociaż był w New Delhi oraz w świętych miastach nad najważniejszą, najbardziej czczoną rzeką Gangesem. Riszkeś – centrum jogi. Agrze nad Jamuną, słynnej z Tadż Mahal, twierdzy – Czerwonego Fortu, meczetu piątkowego Dżama Masdźid i wielu innych zabytków. W przemysłowym Kanpurze oraz w Allahabadzie, do którego stale przybywają pielgrzymi, a co 12 lat na spotkanie z sadhu – mistrzami duchowymi podczas święta Maha Kumb Mela przybywa, aby wspólnie odbyć rytualną kąpiel w rzece, od 70 do 100 milionów (!) wiernych.
We wspomnianym Waranasi, ale również mało u nas znanym innym świętym mieście Munger, położonym w miejscu, w którym Ganges, na krótkim odcinku, płynie na północ. A także w dużym Bhagalapurze, w którym znajduje się jeden z najdłuższych, blisko 5-kilometrowy, most przez Ganges. No i w Bodh Gaji, świątyni Mahabodhi w Biharze – miejscu związanym z życiem i nauczaniem Buddy oraz w Kalkucie.
To co przyciąga do nich, nie wszystkich zresztą, zagranicznych turystów, autor potraktował marginesowo. Trochę szerzej pisząc o świętym drzewie Bodhi – 35 metrowym figowcu, pod którym medytował Budda. Zresztą nie tym samym, bo tamten został doszczętnie zniszczony w 600 r. p.n.e., na jego miejscu w 20 lat później posadzono nowe, a to zastąpiono w 1881 r. obecnym, które wyrosło z nasion poprzedniego. Więcej uwagi poświęcił też Waranasi, przede wszystkim nadbrzeżnym ghatom.
A jednak, pomimo braku opisów wspaniałości indyjskich zabytków i pięknych miejsc, jest to książka fascynująca, chociaż równocześnie wstrząsająca. Pokazuje bowiem nieznane szerzej oblicze tego kraju, chociaż tylko jedno z kilku. Życie zwykłych ludzi, w tym również najbiedniejszych. Wierzenia, zwyczaje, przesądy, mentalność. Z bardzo surowymi niekiedy ocenami, ale wynikającymi z jednej strony z fascynacji Indiami, z drugiej koniecznością pisania prawdy oraz operowania faktami.
Perypetie związane z samym przemieszczaniem się autora skuterem, od jego kupna, oczywiście używanego w Delhi, z problemami technicznymi oraz naprawami, postojami i noclegami w rożnych warunkach, stanowią tylko niewielką część narracji. Zajmującej chyba tylko tyle miejsca, ile okazało się niezbędne. Najbardziej wyraziste i utrwalające się w pamięci czytelnika, a przynajmniej mojej, są opisy dróg i ulic oraz sytuacji na nich. A także życia ludzi, w tym na głębokiej prowincji, z niezliczonymi, konkretnymi sytuacjami i przykładami.
Ruch drogowy w Indiach jest czymś niewyobrażalnym dla Europejczyka. Przejechałem niegdyś tamtymi drogami, chociaż tylko wyjątkowo objazdami w interiorze, przede wszystkim zaś głównymi, kilka tysięcy kilometrów i to jako pasażer niewielkiego autobusu. Wydawało mi się, że mam o nim jakie takie pojęcie. Autor, swoimi dynamicznymi opisami, wyprowadził mnie z błędu. To, że znając sytuację na indyjskich drogach z pięciu poprzednich pobytów w tym kraju zdecydował się na podróż nimi samotnie skuterem, graniczyło z szaleństwem, którego innym nie polecam. Ale fakt, że dojechał do celu o czasie cały bez wypadków, chociaż z paroma wspomnianymi „kaprysami” pojazdu, graniczy z cudem.
Opisy sytuacji na tamtych drogach są na wielu stronach tej książki. Cytować przykłady tego horroru można dowolnie, nawet na chybił trafił. Oto kilka próbek. „Jazda skuterem po Delhi to zupełnie nowe doświadczenie. To coś, co cię zmienia na zawsze. Wyostrzają ci się zmysły o których istnieniu nawet nie widziałeś”. I dalej następują opisy ptaków spadających w gąszcz jadących pojazdów jak błyskawice na zwłoki przejechanego psa, aby porwać coś do jedzenia.
Tymczasem kierowca podróżnik wie, że „W każdej chwili ktoś może nadjechać, i to z najmniej oczekiwanego kierunku”. Bo jazda na trzeciego i czwartego, pod prąd, Poboczem, nawet przydrożnymi rowami, to przecież tam norma. Przy czym obowiązuje zasada: „… na drodze duży może wszystko i nikt mu nic nie zrobi”. Z wieloma przykładami sytuacji kolizyjnych z ciężarówkami, a zwłaszcza traktorami ciągnącymi przeładowane przyczepy. „Tu wszystko dzieje się w ułamku sekund. Trwa od jednego mrugnięcia oczami do drugiego i polega na zawahaniu się. Kto pierwszy zawaha się, ten pierwszy hamuje” – to kolejny cytat.
I niezliczone soczyste opisy jazdy wśród wałęsających się świętych krów, bawołów, pojazdów w fatalnym stanie technicznym. Z obowiązującą zasadą: kto najechał, ten jest winien i płaci za ewentualne szkody. Nawet, jeżeli ktoś mu zajechał drogę, pcha się pod prąd, lub pieszy przeciska na drugą stronę jezdni. Czy, gdy po podniesieniu zapór na przejeździe kolejowym, z obu stron ruszają, na całą szerokość drogi, dwie kolumny prące do zderzenia czołowego.
I jakoś przemieszczają się! Ale opisy tego horroru warte są lektury. Zwłaszcza przed podjęciem decyzji o podobnej podróży po Indiach. Problemy stwarzają tam nie tylko uczestnicy ruchu drogowego, ale i np. pasażerowie autobusów wyrzucający przez okna, wprost na lub pod inne pojazdy, śmieci, butelki po wodzie, śliskie skórki bananów.
„Gdy patrzy się na indyjską drogę – znowu zacytuję – widać rowery, autobusy, ciężarówki, traktory, skutery, motory, samochody i… całą resztę. Ta „cała reszta” to wszelkiej maści pojazdy, często samoróby. Kwiat garażowego dizajnu i bezgranicznej fantazji twórców. Pojazdy trój-, cztero- lub jeszcze więcej kołowe. Przyczepy z dospawanymi z przodu motocyklami. Pompy strażackie, odpalane korbą, napędzające mikrobusy i wszystko, co da radę pojechać, zahamować i przewieźć kogoś lub coś. A przewieźć można i trzeba wszystko…”
Najciekawsze są jednak, również niezliczone, opisy sytuacji, w których znajdował się podróżnik. Zwłaszcza życia, obyczajów i zwyczajów miejscowej ludności. Np. szkół i domów dziecka, w których usiłował, często ze skutkiem, wyświetlać, oczywiście bezpłatnie, polskie kreskówki. Przyjmowane zresztą, nie tylko przez młodzież, ale także np. robotników, fantastycznie.
Chociażby prowadzonej przez jakąś fundację szkoły „Pradada Pradadi” w której dziewczęta z biednych rodzin mają zagwarantowaną nie tylko naukę, ale także dwa posiłki dziennie, ubrania, zeszyty, książki, miejsce w szkolnym autobusie lub rower. Ich rodziców trzeba jednak przekupywać, aby zgodzili się wysyłać te dziewczęta do szkoły nawet w takich warunkach – bo każda jeszcze za przyjście otrzymuje 10 rupii dziennie. Sumę śmieszną, ale dla nędzarzy znaczącą.
Początkowo rodzice zgarniali po paru dniach to „kieszonkowe”, sprzedawali dane dziewczynom rowery i przestawały one przychodzić do szkoły. Zmieniono więc zasady. Pieniądze te wpłacane są obecnie na konto uczennic, ale otrzymują je dopiero po ukończeniu szkoły. I to już jest kwota znacząca dla biednych. Za każdy dzień nieobecności potrącane jest jednak 20 rupii. Pomogło, nie ma wagarów.
Sporo miejsca zajmują opisy wierzeń oraz zwyczajów religijnych – i nie tylko, bo również przesądów i zabobonów. W Indiach – pisze autor – wierzą w ponad 30 milionów bogów, chociaż w rzeczywistości są to kolejne inkarnacje tych samych kilku ze szczytu panteonu. I dalej: „Kto zauważa sklepikarza, który, gdy odbiera pieniądze od pierwszego tego dnia klienta, dotyka nimi czoła, serca i na koniec delikatnie je całuje. Kto zauważa kierowcę taksówki objeżdżającego buddyjski chorten, zawsze z ruchem wskazówek zegara, bo tak nakazuje tradycja. Kto zauważa muzułmanina porzucającego swój skromny stragan z warzywami, który liczy na ludzką uczciwość lub życzliwe oko sąsiada, biegnąc do meczetu na 15 minutową modlitwę”.
Szalenie ciekawe są opisy zwyczajów weselnych z kultem złota oraz przyczynami rozwodów. Jeżeli np. astrologom „wyszło z horoskopu” – a są one obowiązkowe, że w kobiecie są „złe moce”, to najpierw, z całym ceremoniałem, wychodzi ona za mąż za psa czy drzewo, aby na nie przeszły te złe moce. A po szybkim rozwodzie, możliwy jest już „bezpieczny ślub” z wybranym. Czy powód dla rozwodu: „Żona rozwodzi się z mężem, bo w jego domu za często wyłączają prąd.”
Jest wśród tych relacji opis Lotu Donikąd (Flight To Nowhere) – starego airbusa 300 bez skrzydeł i silników, w którym biedne dzieci za drobną kwotę mogą poczuć się jak w prawdziwej podróży lotniczej. Z biletami, miejscami, stewardesami i…awaryjnym lądowaniem z ewakuacją ślizgami. To pomysł byłego pilota Bahadara Gupty. Czy drogi przez góry wykutej w ciągu 22 lat przez Dasratha Mandźi młotkiem i przecinakiem. Bo jego ukochana żona zmarła w drodze do odległego o 70 km lekarza. A po przebiciu tej drogi głębokiej na 7,5, szerokiej 9 i długiej 100 m, trasa z wioski skróciła się do 15 km!
Jest relacja z innej wioski, w której zebrane zboże kładzie się na drodze, aby wymłóciły je przejeżdżające samochody, gdyż wymaga to mniej pracy, niż uderzanie snopkami o koło ustawione na krótkim palu. Wiele miejsca w książce zajmują opisy Gangesu w różnych miejscach oraz związanych z nim wierzeń, pielgrzymek i obrzędów, pełne poruszających faktów. W Kalkucie, pisze autor, woda jest ponad 100 razy brudniejsza niż zdatna do kąpieli. A ludzie piją ją… 118 miast wylewa do tej rzeki ponad 3,6 mln litrów ścieków dziennie, z czego dwie trzecie bez żadnego oczyszczenia. I opisy sytuacji w niektórych wioskach nad Gangesem.
Znowu zacytuję: „Po 200 czy 300 metrach byłem w Indiach sprzed kilkudziesięciu lat. Krowie zagrody otaczał płot z kaktusów, dzieciaki srały w polu i podcierały się ziemią, a droga była tylko swoim własnym wspomnieniem.” Jest opis wysypiska śmieci, na którym świnie, psy i krowy zajmują się ich segregacją na jadalne i niejadalne. Przy czym każde z tych zwierząt jada co innego. Jedzenia rękami, bo zdaniem wielu hinduskich duchownych, zbliża to człowieka do pokarmu. Czy życia w interiorze: „Nie ma czasu na nic więcej niż to, co potrzebne i ważne. Pielgrzymka, ślub, pogrzeb, choroba, wezwanie do sądu. Resztę czasu spędza się na pracy. Całodziennej i codziennej.”. Żeby przeżyć.
Czy można więc dziwić się, że, znowu oddam głos autorowi: „Hindusi mają inny pomysł na Piekło i Niebo. Nie wierzą, że dusza po śmierci idzie do jednego z tych miejsc. Wierzą, i to od tysięcy lat, że Piekłem jest nasze codzienne życie.” Mimo widocznej fascynacji tym krajem, autor nie szczędzi mu niekiedy szokujących ocen. Pozwolę sobie jeszcze na trzy cytaty. „Prawdziwe Indie to hałas, chaos, zapach szczyn, przypraw i ludzkich ciał oraz upału.”
„Trudno brać serio kraj, który reklamuje się jako coś wspaniałego, jako największą demokrację świata i jako piątą potęgę ekonomiczną na świecie, gdy czyta się o tym w gazecie, siedząc przy świeczkach, bo akurat znowu zabrakło prądu.” „W Indiach kto tylko może, ten się miga od pracy, tym bardziej, że praca fizyczna historycznie i kulturowo uwłacza godności człowieka i bycie kierownikiem jest jedynie słusznym zajęciem.” Książka świetnie napisana, ładnym językiem, nie jest lekturą łatwą. Ale trudno się od niej oderwać. Zawiera również sporo zdjęć autora. -
Recenzja: osemkowyklubrecenzenta.blogspot.com Nowhere ManRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
W każdym z nas kryje się zamiłowanie do egzotyki. Jednak nie zawsze możemy sobie pozwolić na dalekie podróże, ale co z tego, skoro mamy wspaniałe reportaże o krajach Orientu?
Jednym z nich jest "TukTukCinema"- książka Roberta "Robba" Maciąga.
Autor opisuje swoją podróż skuterem przez Indie od źródła do ujścia świętej rzeki - Gangesu. Jego celem jest pokazanie dzieciom z indyjskich szkół i sierocińców najbardziej lubianych polskich kreskówek - "Bolka i Lolka" i "Reksia".
Na swojej drodze spotkał wiele przeciwności - nie zawsze docierał tam gdzie chciał, skuter często się psuł, a do niektórych placówek po prosu go nie wpuszczano, jednak Maciąg się nie poddawał, bo wiedział, że urządzając swoje kino, wywołuje uśmiech na twarzach, nie tylko tych dziecięcych.
Książka jest napisana bardzo lekko z dużą dozą poczucia humoru. Autor opisuje Indie obiektywnie, dostrzegając zarówno wady, takie jak beznadziejna organizacja ruchu drogowego lub ogólna beztroska Indusów co do ważnych spraw, jak i zalety - piękno przyrody, miłe nastawienie ludzi, czy niepowtarzalny klimat tego odległego kraju.
Czytając "TukTukCinema" można poczuć się, jakby podróżowało się po Indiach u boku Robba Maciąga, dowiedzieć się wiele o tym kraju i go pokochać. Reportaż wyzwala miłość do podróży i mobilizuje do spełniania swoich marzeń, dlatego gorąco go polecam, szczególnie pasjonatom dalekich wycieczek.
-
Recenzja: Spakowana walizka .Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Pamiętam gdy w ręce wpadła mi pierwsza książka Roberta Maciąga „ Rowerem przez Chiny Wietnam i Kambodżę” pomyślałem sobie, że trzeba być niezłym wariatem, nakręconym emocjami by wskoczyć na rower typu Ukraina i przejechać nim taki kawał, bez zupełnego przygotowania, po to by wypalić w sobie złość.
Później pojawiła się książka „Tysiąc szklanek herbaty. Spotkania na Jedwabnym Szlaku” bardziej dojrzała, pełna przemyśleń, optymistycznie nastawiona do ludzi podróż. Czytało ją się znakomicie.
Teraz pojawia się „TUK TUK Cinema” dzięki uprzejmości autora, mogłem ją przeczytać na kilka dni przed premierą.
Przez te kilka lat od czasu premiery pierwszej książki, autor stał się uznanym podróżnikiem. Osiadł w Polsce i prowadzi życie męża i ojca. Nosi go jednak, a i głowa ciągle jest gdzieś tam w podróży.
Na kolejną wyprawę rowerem nie pozwala mu chore kolano. Robert postanawia rozwinąć pewien projekt, który powstał w Nepalu w 2013 roku gdy wyświetlał Bolka i Lolka dzieciom w szkole na końcu świata.
Tym sposobem powstaje „TUK TUK Cinema” i autor za cel obiera sobie tak ukochane przez niego Indie.
Pierwotnie miał to być Tuk Tuk czyli motoriksza, ale problemy związane z rejestracją i pozwoleniem dla białego na jeżdżenie takim pojazdem finalnie doprowadziły do tego, że całą drogę wzdłuż Gangesu pokonał On na skuterze.
Robert zabiera nas w podróż po Indiach jakich nie znamy z folderów biur podróży. To prawdziwe Indie, te z codziennymi problemami zwykłych ludzi.
Mam wrażenie, że wyświetlanie filmów dla dzieci było pretekstem dla autora by po raz kolejny pojechać i zobaczyć Indie, jeszcze z innej strony, której do tej pory nie znał.
W samej książce, aż tak dużo o Reksiu czy Bolku i Lolku niema ma.
Bajki dla dzieci są paszportem na wejście do indyjskich sierocińców, szkół i domów dla niepełnosprawnych dzieci. Poznajemy tak nie znany nam świat i jego realia. Robert jako zawodowy nauczyciel dzieci niepełnosprawnych ma jak najbardziej prawo by nam ten obraz przybliżyć. Często pisząc o swoich przemyśleniach, obawach i odczuciach.
To nie jest podróżnicza książka w stylu „ byłem tam, było fajnie i widziałem to i to..”. Autor będąc w Agrze nie odwiedza Tadź Mahal bo jak tłumaczy taka karma.
Jak to w książkach Roberta bywa, nie poznajemy kolejnych zabytków, ale za to odkrywamy życiorysy nie znanych nam ludzi, ich problemy i codzienne trudy w indyjskim świecie. Zresztą na samym początku książki jest wpis – „ Kto nie lubi ludzi, niech do Indii nie jedzie”, a jak widać z kolejnych stron, Robert kocha ludzi.
To co bardzo lubię w jego książkach, to jego przemyślenia, widać, że facet często myśli o ludziach których spotyka na drodze i o świecie, który tych ludzi otacza.
Aby w pełni opisać nam ten krajobraz, książka wypełniona jest olbrzymią wiedzą autora o Indiach, dopełnia to relację z przejazdu polskiego mini kina po indyjskich ścieżkach.
Cała historia napisana jest niezwykle sprawnie, czyta się to znakomicie, ja na chwilę wziąłem książkę do ręki by po niedługim czasie zorientować się, że jestem w jej połowie.
I gdy ta wyprawa, która trwała miesiąc dobiega końca, wraz z ostatnią stroną książki, ma się ochotę krzyknąć do autora „ ej, Robert wskakuj na coś do jeżdżenia, jedź i opisz nam znowu jakiś odległy świat”.
Jeśli spotkacie gdzieś w księgarni tą książkę to możecie być pewni, że nie stracicie przy niej czasu, a Robert wraz z Bolkiem i Lolkiem odkryją przed Wami nie znaną nam stronę Indii i wspaniałych ludzi zamieszkujących ten kraj.
p.s. w tekście użyłem zdjęcia Roberta Maciąga z jego podróży po Indiach.
-
Recenzja: dlaLejdis.plRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:Czy można indyjską auto rykszę, spalinowego tuk tuka, trzy kołowe "coś" o 7 koniach mechanicznych przerobić na objazdowe kino?
Można! A co zrobić, jeżeli załatwienie wszystkich pozwoleń trwa za długo, a czas oczekiwania na nie "zależy od wysokości łapówki"? Można zrobić to samo, ALE NA SKUTERZE! Indyskiej Hondzie o zawrotnej mocy 7 KM, choć hindusi twierdzą, że to niemożliwe. Robert Robb Maciąg w 2015 roku, jadąc na indyjskim skuterze trasą wzdłuż świętego Gangesu wyświetlał polskie kreskówki, gdzie tylko się dało. Trasa przejazdu liczyła dwa i pół tysiąca kilometrów, w ciągu 3 tygodni, aż 12 razy, Robbowi udało się rozłożyć ekran (lub znaleźć białą ścianę) i zrobić polskie kino. Pełne Bolka i Lolka oraz Reksia.
Pomysł przerodził się w projekt, który w Indiach trwa nadal i kontynuowany przez hinduskich przyjaciół Robba Maciąga. Tymczasem w Polsce, ukazała się nakładem Wydawnictwa Bezdroża książka pt. TukTukCinema. Czyli historia o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze i Bolku i Lolku. To fascynująca, szczera, nielukrowana relacja z tej szalonej wyprawy.
Zobacz Indie oczami zakręconego outsidera, który próbuje je poznać i zrozumieć, a także wniknąć w ich naturę głębiej, niż jest w stanie zrobić to turysta. I poczuj radość z tego spotkania.
Robb Maciąg ma niesamowitą zdolność skracania dystansu. W trakcie podróży nie pozuje na wielkiego odkrywcę, białego „bwana” w korkowym kapeluszu. Zamiast tego po prostu zanurza się w świecie z szeroko otwartymi oczami, traktując wszystkich spotkanych ludzi jak przyjaciół. Uczmy się tej postawy, warto.
Tomek Michniewicz
W tej książce nie znajdziecie stereotypowych bajek o kolorowych i pachnących Indiach czy postkolonialnych opisów indyjskiej biedy. Robb Maciąg nie robi z siebie najdzielniejszego i wszechwiedzącego arcypodróżnika. On najzwyczajniej w świecie jest opętany ideą podarowania dzieciakom chwil radości. A że należy do pierwszej ligi polskich gawędziarzy, to opowiada nam o swoim opętaniu w taki sposób, że trudno się od niego oderwać.
post-turysta.pl
Szczegóły książki
- ISBN Książki drukowanej:
- 978-83-283-2956-0, 9788328329560
- Data wydania książki drukowanej :
- 2016-09-19
- ISBN Ebooka:
- 978-83-283-3232-4, 9788328332324
- Data wydania ebooka :
- 2016-09-19 Data wydania ebooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie. Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami sklep@helion.pl.
- Format:
- 140x208
- Numer z katalogu:
- 48462
- Rozmiar pliku Pdf:
- 36.1MB
- Rozmiar pliku ePub:
- 13.6MB
- Rozmiar pliku Mobi:
- 31.2MB
Spis treści książki
Poranek (7)
Dwa lata wcześniej (11)
Wiedeń (19)
Skuter (26)
Szkoła surwiwalu (32)
W drogę, Maciąg, w drogę (37)
Riszikeś (47)
Pierwsze kino (52)
Boskie Centrum Masażu (55)
Dźugar (61)
Łicz kantry, ser? (69)
Uśmiech boga (76)
Zawsze gdzieś ktoś ma jakieś święto (93)
Agra (102)
Dwa nagie miecze (113)
Podanie, wniosek i ksero paszportu (125)
Allahabad (135)
Kąpiel w Gangesie (146)
Benares (157)
Labirynt (170)
A po cholerę ty jedziesz do Biharu? (179)
Święte drzewo i tiger-dog (183)
10 butelek limki (199)
Przekopać górę (210)
Ganga płynie na północ (217)
Betonowy delfin (224)
Sześć i pół tysiąca talerzy (233)
Wodospad na Gangesie (238)
Z pyskowaniem to trzy tysiące (242)
Ostatnie kino (257)
Ćalo ghar! (260)
Zakończenie (263)
Bezdroża - inne książki
-
Promocja
Nie jest to więc typowy podręcznik do nauki fotografii, choć rozdziały stricte podręcznikowe również się tu znajdują i stanowią ważny element całości. Na podstawie własnych przygód, doświadczeń, a nawet błędów fotograf opowiada o filozofii fotografowania w górach i nakreśla etos fotografa górskiego: kogoś, kto nie tylko fotografuje góry, ale też w nich nocuje i spędza wiele dni, a czasem tygodni.- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
(56,07 zł najniższa cena z 30 dni)
57.84 zł
89.00 zł (-35%) -
Z połączenia tych dwóch pasji powstała książka Górskie wyprawy fotograficzne, która ma formę luźnego poradnika. Nie zawiera wyłącznie suchej wiedzy, ale całe mnóstwo barwnych historii stanowiących punkt wyjścia do bardziej uniwersalnych opowieści o fotografii. Nie zabrakło porad technicznych i sprzętowych. Autor dzieli się wiedzą między innymi na temat stosowania filtrów, a także na te tematy, które uważa za istotne dla górskiej fotografii krajobrazowej.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Czasowo niedostępna
-
Promocja
Podróżnicze wycinanki są uzupełnieniem książeczki "Mój dziennik podróży", nie stanowią samodzielnej publikacji. „Podróżnicze wycinanki” o mieście, regionie lub kraju wyprawy, to dodatek do publikacji "Mój dziennik podróży". Dziecko znajdzie tu ciekawostki i zagadki dotyczące odwiedzanego miejsca, a także mapę, flagę, krzyżówkę oraz emotikony goto(1,00 zł najniższa cena z 30 dni)
1.00 zł
2.00 zł (-50%) -
Promocja
Podróżnicze wycinanki są uzupełnieniem książeczki "Mój dziennik podróży", nie stanowią samodzielnej publikacji. „Podróżnicze wycinanki” o mieście, regionie lub kraju wyprawy, to dodatek do publikacji "Mój dziennik podróży". Dziecko znajdzie tu ciekawostki i zagadki dotyczące odwiedzanego miejsca, a także mapę, flagę, krzyżówkę oraz emotikony goto(1,00 zł najniższa cena z 30 dni)
1.00 zł
2.00 zł (-50%) -
Promocja
Podróżnicze wycinanki są uzupełnieniem książeczki "Mój dziennik podróży", nie stanowią samodzielnej publikacji. „Podróżnicze wycinanki” o mieście, regionie lub kraju wyprawy, to dodatek do publikacji "Mój dziennik podróży". Dziecko znajdzie tu ciekawostki i zagadki dotyczące odwiedzanego miejsca, a także mapę, flagę, krzyżówkę oraz emotikony goto(1,00 zł najniższa cena z 30 dni)
1.00 zł
2.00 zł (-50%) -
Promocja
Podróżnicze wycinanki są uzupełnieniem książeczki "Mój dziennik podróży", nie stanowią samodzielnej publikacji. „Podróżnicze wycinanki” o mieście, regionie lub kraju wyprawy, to dodatek do publikacji "Mój dziennik podróży". Dziecko znajdzie tu ciekawostki i zagadki dotyczące odwiedzanego miejsca, a także mapę, flagę, krzyżówkę oraz emotikony goto(1,00 zł najniższa cena z 30 dni)
1.00 zł
2.00 zł (-50%) -
Promocja
Podróżnicze wycinanki są uzupełnieniem książeczki "Mój dziennik podróży", nie stanowią samodzielnej publikacji. „Podróżnicze wycinanki” o mieście, regionie lub kraju wyprawy, to dodatek do publikacji "Mój dziennik podróży". Dziecko znajdzie tu ciekawostki i zagadki dotyczące odwiedzanego miejsca, a także mapę, flagę, krzyżówkę oraz emotikony goto(1,00 zł najniższa cena z 30 dni)
1.00 zł
2.00 zł (-50%) -
Promocja
Podróżnicze wycinanki są uzupełnieniem książeczki "Mój dziennik podróży", nie stanowią samodzielnej publikacji. „Podróżnicze wycinanki” o mieście, regionie lub kraju wyprawy, to dodatek do publikacji "Mój dziennik podróży". Dziecko znajdzie tu ciekawostki i zagadki dotyczące odwiedzanego miejsca, a także mapę, flagę, krzyżówkę oraz emotikony goto(1,00 zł najniższa cena z 30 dni)
1.00 zł
2.00 zł (-50%) -
Promocja
Podróżnicze wycinanki są uzupełnieniem książeczki "Mój dziennik podróży", nie stanowią samodzielnej publikacji. „Podróżnicze wycinanki” o mieście, regionie lub kraju wyprawy, to dodatek do publikacji "Mój dziennik podróży". Dziecko znajdzie tu ciekawostki i zagadki dotyczące odwiedzanego miejsca, a także mapę, flagę, krzyżówkę oraz emotikony goto(1,00 zł najniższa cena z 30 dni)
1.00 zł
2.00 zł (-50%) -
Promocja
Podróżnicze wycinanki są uzupełnieniem książeczki "Mój dziennik podróży", nie stanowią samodzielnej publikacji. „Podróżnicze wycinanki” o mieście, regionie lub kraju wyprawy, to dodatek do publikacji "Mój dziennik podróży". Dziecko znajdzie tu ciekawostki i zagadki dotyczące odwiedzanego miejsca, a także mapę, flagę, krzyżówkę oraz emotikony goto(1,00 zł najniższa cena z 30 dni)
1.00 zł
2.00 zł (-50%)
Dzięki opcji "Druk na żądanie" do sprzedaży wracają tytuły Grupy Helion, które cieszyły sie dużym zainteresowaniem, a których nakład został wyprzedany.
Dla naszych Czytelników wydrukowaliśmy dodatkową pulę egzemplarzy w technice druku cyfrowego.
Co powinieneś wiedzieć o usłudze "Druk na żądanie":
- usługa obejmuje tylko widoczną poniżej listę tytułów, którą na bieżąco aktualizujemy;
- cena książki może być wyższa od początkowej ceny detalicznej, co jest spowodowane kosztami druku cyfrowego (wyższymi niż koszty tradycyjnego druku offsetowego). Obowiązująca cena jest zawsze podawana na stronie WWW książki;
- zawartość książki wraz z dodatkami (płyta CD, DVD) odpowiada jej pierwotnemu wydaniu i jest w pełni komplementarna;
- usługa nie obejmuje książek w kolorze.
Masz pytanie o konkretny tytuł? Napisz do nas: sklep@helion.pl
Książka drukowana
Oceny i opinie klientów: TukTukCinema. Czyli rzecz o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze i Bolku i Lolku Robert (Robb) Maciąg (0) Weryfikacja opinii następuję na podstawie historii zamówień na koncie Użytkownika umieszczającego opinię. Użytkownik mógł otrzymać punkty za opublikowanie opinii uprawniające do uzyskania rabatu w ramach Programu Punktowego.