Pierwszy raz muzykę Doors`ów usłyszałem w wieku 12 lat. Mój starszy brat, zafascynowany wówczas ich twórczością, puszczał taśmy magnetofonowe z ich nagraniami, a ja, chcąc nie chcąc, biernie ich słuchałem. Piosenką, jaka najbardziej utkwiła mi w pamięci, była "Light My Fire" - przyjemna dla ucha, melodyczna, prosta, a zarazem zupełnie inna od piosenek innych grup. Już wtedy wiedziałem, że "The Doors" to zespół niezwykły, magiczny lecz mimo tego nie rozumiałem brata, gdy z zamkniętymi oczami i błogością na twarzy wsłuchiwał się w kolejne zwrotki utworu "The End" - byłem po prostu za mały. Kilka lat później robiłem porządki w swej muzycznej kolekcji i natknąłem się na taśmy "The Doors". Pomyślałem, że warto przypomnieć sobie jak brzmiało to "Light My Fire", włożyłem kasetę do magnetofonu, wcisnąłem "play" i parę godzin później byłem już zakochany w ich muzyce po uszy. Teraz "The Doors" to nie tylko mój ulubiony zespół, lecz wspaniały, tajemniczy, złożony z dźwięków świat, do którego mogę uciec, jeśli tylko mam ochotę...